Już po raz trzeci Gerard Depardieu nie stawił się na wezwanie wymiaru sprawiedliwości w swojej byłej ojczyźnie – Francji. Wytoczony gwiazdorowi proces pod zarzutem jazdy po pijanemu ruszył bez niego, ale rozprawa została po kilku godzinach zawieszona.

Sędziowie stracili cierpliwość. Podkreślają, że przyjęcie przez gwiazdora rosyjskiego obywatelstwa nie zwalnia go z obowiązku stawienia się przed francuskim sądem.

Depardieu jest reprezentowany w procesie przez adwokata. Ten wyjaśnił, że aktor nie mógł się stawić w sądzie, ponieważ znajduje się w Nowym Jorku na planie zdjęciowym. Gra w filmie o byłym szefie Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique’u Strauss-Kahnie.

Kiedy Depardieu nie stawił się w sądzie poprzednim razem, w styczniu tego roku, tłumaczenie było podobne -  wtedy sekwencje tego filmu były kręcone w Czarnogórze.

Sędziowie podkreślili, że ignorując wezwania aktor stracił możliwość skorzystania z uproszczonej procedury karnej, która zakładała przyznanie się Depardieu do winy i wymierzenie mu łagodnej kary.

Już po kilku godzinach rozprawa została jednak zawieszona na wniosek prokuratury, która rozpatrzy złożony przez adwokata gwiazdora wniosek o umorzenie sprawy. Proces może zostać wznowiony 24 maja i w razie potrzeby będzie mógł być kontynuowany bez obecności oskarżonego. Adwokat Depardieu zaznaczył, że jego klient jest gotów stawić się w sądzie, jeżeli będzie to konieczne i jeżeli "nie zakłóci to rozkładu jego pracy".

Gwiazdorowi grozi kara do 2 lat więzienia, 4500 euro grzywny i utrata prawa jazdy za kierowanie skuterem po pijanemu. Według policji w listopadzie ubiegłego roku aktor jechał skuterem w XVII dzielnicy Paryża tak pijany, że sam się przewrócił. Miał aż prawie dwa promile alkoholu we krwi - czyli cztery razy więcej, niż jest to dozwolone. Stanowił więc poważne zagrożenie dla innych użytkowników dróg. Depardieu twierdzi, że się przewrócił, bo był po prostu zmęczony.

To nie pierwszy problem Gerarda Depardieu za kierownicą. Trzy miesiące wcześniej znany z porywczego charakteru aktor uderzył w twarz kierowcę, który zajechał drogę jego skuterowi. Ten ostatni zaskarżył go do sądu - twierdzi, że i wtedy gwiazdor znajdował się pod wpływem alkoholu.