Premier Libanu Saad Hariri odniósł się do ostatnich działań Izraela i pokreślił, że „rażąco atakuje libańską suwerenność, a to zagraża stabilności regionu”. Wcześniej na przedmieścia Bejrutu spadły dwa izraelskie drony, z których jeden eksplodował, uszkadzając budynek centrum medialnego Hezbollahu.

Nowa agresja (...) stanowi zagrożenie dla stabilności regionu i była próbą skierowania sytuacji w stronę jeszcze większych napięć - brzmi oświadczenie premiera. Hariri potępił w nim rażący atak na libańską suwerenność.

Premier Libanu poinformował ponadto, że konsultował się z prezydentem Michelem Aounem w kwestii kroków, które zostaną podjęte w konsekwencji "izraelskiej agresji".

Wcześniej w niedzielę libańska armia potwierdziła, że dwa izraelskie drony spadły nad ranem na południowych przedmieściach Bejrutu. Jeden z nich eksplodował, powodując szkody w centrum medialnym szyickiej organizacji wojskowej Hezbollah. Nie ma ofiar w ludziach.

Rzecznik Hezbollahu Mohammed Afif poinformował, że mały dron zwiadowczy spadł na dach budynku, w którym mieści się centrum medialne jego organizacji. Następnie drugi dron, który jego zdaniem prawdopodobnie został wysłany przez Izrael 45 minut później w poszukiwaniu pierwszej maszyny, eksplodował niedaleko, w powietrzu, powodując szkody budynku.

Nie zestrzeliliśmy ani nie wysadziliśmy w powietrze żadnego z tych dronów - zapewnił Afif w rozmowie z agencją AP.

Zastrzegający anonimowość przedstawiciel Hezbollahu libańskiej agencji NNA powiedział, że drugi dron był wyposażony w ładunki wybuchowe. Hezbollah obecnie bada pierwszą maszynę - dodał.

Wcześniej o incydencie z izraelskimi samolotami bezzałogowymi informowały źródła w Hezbollahu. Armia Izraela na razie tych doniesień nie potwierdziła.

Miało to miejsce kilka godzin po nalotach izraelskiego lotnictwa na irańskie obiekty militarne w pobliżu stolicy Syrii Damaszku. Celem ataku były miejsca, z których wystrzelone także miały być drony z materiałami wybuchowymi. Jak poinformował rzecznik izraelskich sił zbrojnych Jonathan Conricus, atak wymierzony w irańskie siły Al-Kuds, elitarną jednostkę Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, i szyickie bojówki, które w ciągu ostatnich dni miały przygotowywać się do realizacji planów ataków z terytorium Syrii na obiekty w Izraelu.

Według Conricusa izraelski nalot w dużej mierze zakończył się powodzeniem. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że w wyniku tych ataków zginęły trzy osoby - dwóch bojowników Hezbollahu oraz Irańczyk. Według organizacji uderzono w rejony na południowy wschód od Damaszku.

Jednak cytowany prze półoficjalną agencję prasową ILNA wysoki rangą dowódca irańskiej Gwardii Rewolucyjnej zaprzeczył, by ataki uderzyły w irańskie cele w Syrii i nazwał twierdzenia Izraela kłamstwem. Zdaniem Damaszku syryjska obrona przeciwlotnicza odparła atak i zniszczyła większość pocisków, zanim dotarły one do celu.

Hezbollah uważany jest przez Izrael za jednego z największych wrogów, a w konflikcie syryjskim pozostaje bliskim sojusznikiem prezydenta Syrii Baszara el-Asada, prowadzącego w swoim kraju ofensywę przeciwko rebeliantom i dżihadystom. Obiekty Hezbollahu w Syrii często są celem ataków izraelskiego lotnictwa.