Trzydzieści osób zginęło, a ok. 200 zostało rannych w pożarze, który wybuchł w obozie dla birmańskich uchodźców na północy Tajlandii. "Większość ofiar śmiertelnych to kobiety, osoby starsze i dzieci" - wyjaśniła przedstawicielka tamtejszego ministerstwa spraw wewnętrznych.

Pożar wybuchł ok. godz. 10 czasu polskiego w obozie Mae Surin, gdzie mieszka około 3 700 uchodźców. Wstępna hipoteza przedstawiana przez władze jest taka, że ogień został zostać zaprószony podczas gotowania.

Szef tajlandzkiego MSW Jarupong Ruaengsuwan był wyraźnie zaskoczony rozmiarem tragedii. Powiedział agencji AFP, że liczba ofiar "nie powinna być aż tak wielka".

Na granicy Tajlandii z Birmą znajdują się dziesiątki obozów dla uchodźców, którzy uciekli z kraju przed walkami armii z rebeliantami. Placówki tego typu założono w latach 80. ubiegłego wieku jako tymczasowe, ale wciąż funkcjonują i przyjmują setki tysięcy uciekinierów miesięcznie. Znaczna ich część to Karenowie - przedstawiciele mniejszości etnicznej.

Tajlandzki rząd już 2 lata temu ogłosił zamiar zamknięcia obozów dla uchodźców. Nowe birmańskie władze podpisały rozejm z większością rebelianckich mniejszości etnicznych, ale mimo to uchodźcy na razie nie wrócili do kraju.

(MN)