Pożar na terenie elektrowni węglowej w Detmarovicach koło granicy z Polską. Szef morawskośląskiej straży pożarnej Vladimir Vlczek poinformował w piątkowe popołudnie, że gaszenie ognia potrwa jeszcze "co najmniej kilkadziesiąt godzin". Potwierdził również, że do momentu jego rozmowy z agencją prasową CzTK strażacy ze względu na trudne warunki nie zdołali dotrzeć do źródła ognia. Służby kryzysowe wojewody śląskiego zapewniły natomiast wieczorem, że spowodowane pożarem zadymienie nie spowodowało przekroczenia norm jakości powietrza po polskiej stronie granicy.

Według ustaleń strażaków, pożar rozpoczął się w instalacji aparatu absorbcyjnego, który służy do odsiarczania spalin.

Cztery osoby trafiły do szpitala z powodu dolegliwości górnych dróg oddechowych, a siedem opatrzono na miejscu.

Według rzecznika straży pożarnej Petra Kudely, straty mogą sięgać nawet 100 milionów koron (16,3 miliona złotych), ale ocena ta nie została jednak potwierdzona przez firmę energetyczną CEZ, która zarządza elektrownią. Przedstawicielka firmy Marie Paskova podała, że śledczy będą w stanie oszacować straty najwcześniej w przyszłym tygodniu.

Paskova poinformowała ponadto czeskie media, że w związku z uszkodzeniami konieczne będzie wyłączenie elektrowni z użytku - uruchomione zostaną jednak tymczasowe, alternatywne źródła energii dla regionu. Elektrociepłownia w Detmarovicach dostarcza energię elektryczną i ciepło do Bohumina i Orlovej.

Elektrownia Detmarovice została uruchomiona w 1975 roku i - generując moc 800 MW - jest najpotężniejszą elektrownią węglową w Czechach. Znajduje się bardzo blisko granicy z Polską.

Powietrze po polskiej stronie granicy w normach

Do polskich służb dotarły w piątek zgłoszenia zaniepokojonych mieszkańców mówiące czarnej chmurze dymu napływającej z przygranicznej miejscowości Godów. Na miejsce pojechały jednostki straży pożarnej m.in. z Wodzisławia Śląskiego i Jastrzębia-Zdroju oraz grupa ratownictwa chemicznego i ekologicznego z Katowic.

Po badaniu jakości powietrza nie stwierdzono przekroczeń wartości dopuszczalnych - poinformował wieczorem oficer dyżurny Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Śląskiem.


(e)