Porwany przez piratów tankowiec „Sirius Star” z dwoma Polakami na pokładzie, zacumował u wybrzeży Somalii. Statek kotwiczy niedaleko miasta Harardhere, bastionu morskich rozbójników. Polacy to pochodzący z Zachodniopomorskiego kapitan i oficer techniczny, mieszkaniec Trójmiasta. Obaj są bardzo doświadczonymi marynarzami.

Reporter RMF FM rozmawiał z szefem firmy, która rekrutowała Polaków na potrzeby armatora. Jak się dowiedział, zarówno kapitan, jak i oficer techniczny to wyszkoleni ludzie z odpowiednimi certyfikatami, którzy wiedzą, jak postępować również w tak trudnych sytuacjach. Kapitan porwanego statku ma za sobą wiele rejsów. Na pewno jest jednym z najbardziej doświadczonych kapitanów – przekonuje kapitan żeglugi wielkiej Sławomir Pietrusiewicz. Jak dodaje, załoga musi zachowywać się bardzo ostrożnie. Nie mogą sprowokować nagłych akcji, bo siedzą na statku załadowanym ropą naftową - tłumaczy:

Jak dodaje Pietrusiewicz, armatorzy tankowców przyciągają marynarzy wysokim wynagrodzeniem:

Negocjacje z porywaczami trwają

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapewnia, że uprowadzeni Polacy są bezpieczni, a ich rodziny są na bieżąco informowane o sytuacji na statku. Teraz wszystko w rękach armatora jednostki, który jest w kontakcie z piratami. Jak szacują analitycy, cytowani przez zagraniczne agencje informacyjne, wysokość okupu, jakiego za uwolnienie "Sirius Star" mogą zażądać piraci, może sięgnąć od dwóch do czterech milionów dolarów.

Informacje o prowadzonych negocjacjach potwierdza również rzecznik polskiego MSZ. Jest domniemanie, że trwają pewne rozmowy - przyznaje Piotr Paszkowski w rozmowie z reporterką RMF FM Agnieszką Burzyńską. Zastrzega jednak, że z pewnych względów armator nie chce ujawnić bliższych szczegółów negocjacji:

MSZ ogranicza się tymczasem do zbierania informacji, a jednocześnie przygotowuje się do akcji sprowadzenia Polaków do domu, kiedy negocjacje się skończą. Wiem, że wszyscy robią, co mogą - zapewnia premier Donald Tusk, przebywający obecnie w Kuwejcie:

Uprowadzony saudyjski okręt zacumował w porcie Eyl w pobliżu miasta Harardhere w Somalii, co oficjalnie potwierdziło dowództwo 5. floty USA, operującej w regionie. Port jest bastionem piratów, kotwiczy tam większość porywanych przez nich jednostek. Jest tak silnie ufortyfikowany i broniony, że ostatnio francuska armia odmówiła podejścia w jego pobliże. Miejscowa ludność była kompletnie zaskoczona przybyciem statku. Poszedłem łowić ryby i zauważyłem ogromny statek, zakotwiczony w odległości pięciu kilometrów od wybrzeża. Nigdy w życiu nie widziałem tak wielkiego statku - mówi Somalijczyk, mieszkający w pobliżu Harardhere.

Piraci zajmują coraz większe statki

Saudyjski tankowiec został uprowadzony na północny-wschód od kenijskiej Mombasy. Zmierzał z Arabii Saudyjskiej do Stanów Zjednoczonych. Według informacji telewizji Sky News, na pokładzie porwanego okrętu przebywają obok Polaków również Filipińczycy, Brytyjczycy, obywatele Chorwacji i Arabii Saudyjskiej.

W zbiornikach porwanego tankowca znajdują się dwa miliony baryłek ropy naftowej, a to aż jedna czwarta dziennego wydobycia tego surowca w Arabii Saudyjskiej. Ładunek wart jest ponad sto milionów dolarów. Na wieść o porwaniu statku na świecie natychmiast podskoczyły ceny "czarnego złota".

Jak podkreślił rzecznik amerykańskiej floty, „Sirius Star” to największy okręt, jaki do tej pory został zaatakowany i zajęty przez piratów w tym regionie świata. Jak donosi telewizja Sky News, okręt ma 330 metrów długości, a na jego pokładzie może zaparkować pięć jumbo jetów. To nowa jednostka, zwodowana w stoczni w Korei Południowej w marcu tego roku. Stanowi wyjątkowo tłusty kąsek, na który składa się międzynarodowa załoga, wartość statku i wartość przewożonego ładunku.

Jak atakują piraci?

Reporterzy RMF FM dotarli do polskiego marynarza, Grzegorza Jarczaka, któremu zdarzyło się być na statku, zaatakowanym przez piratów:

Jak opowiada Grzegorz Jarczak, piraci zawsze działają z zaskoczenia. Najbardziej niebezpiczni są ci, grasujący na Pacyfiku. Atakując, są bowiem zawsze mocno uzbrojeni:

Unia Europejska kontra morscy rozbójnicy

Pojawia się jednak szansa na uspokojenie sytuacji u wybrzeży Somalii, gdzie piraci grasują coraz śmielej. Unia Europejska rozpoczyna bowiem misję wojskową z udziałem floty powietrzno-morskiej, by zwalczyć piractwo w regionie. Tylko w tym roku zaatakowanych zostało tam ponad 80 statków. Unijni dyplomaci uważają, że sobotnie porwanie saudyjskiego tankowca potwierdza słuszność decyzji o zorganizowaniu tej pierwszej morskiej misji wojskowej Unii Europejskiej. Uczestniczyć w niej będą głównie Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Hiszpania. Warszawa jak dotąd nie zgłosiła chęci udziału w operacji. Jak donosi brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, misja ma się składać przynajmniej z siedmiu okrętów, w tym z trzech fregat i jednego okrętu zaopatrzeniowego, a także samolotów zwiadowczych.

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podchodzi jednak sceptycznie do pomysłu, by Polska wzięła udział w unijnej misji. Nie mamy tylu kanonierek - żartuje: