Polska wygrała z Komisja Europejską w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości w Luksemburgu. Chodzi o limity emisji gazów cieplarnianych, które Bruksela mocno obniżyła polskim firmom. Unijny sąd stwierdził jednak, że było to "przekroczeniem jej uprawnień".

Sprawa ma początek w marcu 2007 roku. Komisja Europejska ograniczyła wtedy prawa polskich przedsiębiorstw do emisji dwutlenku węgla o 26,7 procent w porównaniu z propozycją Warszawy. Polska oczekiwała bowiem rocznego limitu emisji CO2 na poziomie 284,6 miliona ton. Odpowiednimi wyliczeniami udowadniała, że takie są potrzeby naszej rozwijającej się gospodarki.

Teraz sędziowie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości uznali, że KE przekroczyła swoje kompetencje, kwestionując dane polskiego rządu i narzucając niższy limit emisji CO2 na podstawie własnych kalkulacji. Sędziowie zaznaczyli też, że nie ma żadnej metody opracowywania krajowego planu rozdziału uprawnień, ani też metody ustalania całkowitej liczby uprawnień do emisji gazów cieplarnianych, jakie mają zostać rozdzielone. Podkreślili, że państwa członkowskie powinny ustalać całkowitą liczbę uprawnień, jakie mają zostać rozdzielone, przy uwzględnieniu w szczególności krajowej polityki energetycznej i krajowego programu w dziedzinie zmian klimatycznych.

To dobra wiadomość, bo dzisiejszy wyrok oznacza, że Komisja Europejska będzie musiała zwiększyć limit darmowych emisji CO2 dla naszych firm. Nie jest pewne, czy zwiększy go o te odebrane nam blisko 27 procent, ale z pewnością będzie musiała uwzględnić nasze potrzeby.

Także przy kolejnym rozdawaniu uprawnień będziemy mieć więcej swobody i mocniejsze argumenty, by chronić nasz przemysł przed wyśrubowanymi unijnymi normami środowiskowymi. Z drugiej strony, nie jest wykluczone, że ze względu na kryzys, który zahamował rozwój gospodarczy i doprowadził do mniejszego zużycia energii, uprawnień potrzeba będzie mniej niż w przeszłości.