41-letnia Polka została zabita przez 25-letniego Afgańczyka w Krefeld w Niemczech. Jak informują lokalne media, kobieta była szefową sklepu odzieżowego znanej sieci. Napastnik był w nim zatrudniony. Zaatakował swoją przełożoną w jej biurze, zadając kilka ran nożem. Kobieta wykrwawiła się na śmierć, a napastnik zbiegł. W chwili zatrzymania miał przy sobie pieniądze, prawdopodobnie dzienny utarg sklepu. Na jaw wychodzą nowe informacje o sprawcy brutalnego zabójstwa.
- Do tragedii doszło w niedawno otwartym sklepie należącym do znanej sieci odzieżowej
- Pracownik sklepu zaatakował nożem swoją szefową w jej biurze
- Kobieta - pochodząca z Polski 41-latka - wykrwawiła się na śmierć
- 25-latek zabił ją prawdopodobnie dla pieniędzy
- To imigrant z Afganistanu, którego wniosek o azyl został odrzucony
Atak miał miejsce w środowy wieczór. Sprawca i ofiara pracowali w sklepie odzieżowym znanej sieci przy Hochstraße w Krefeld.
Ok. godz. 19:20 Afgańczyk pchnął nożem Polkę. Mężczyzna został zatrzymany w pobliżu miejsca zdarzenia. Życia kobiety nie udało się uratować.
25-latek trafił do aresztu. Będzie odpowiadał za zabójstwo. "Focus" podaje, że napastnik w momencie zatrzymania miał przy sobie pieniądze ze sklepowej kasy.
Jak pisze gazeta "Bild", 25-latek z Afganistanu, zatrudniony w sklepie, zaatakował nożem swoją szefową w jej biurze tuż przed zamknięciem sklepu, ok. 19:30.
Następnie zbiegł.
Uciekającego mężczyznę z zakrwawionym nożem w ręku zauważyli przechodnie i to oni wezwali policję. Kilka minut później został zatrzymany.
Miał przy sobie dużą sumę pieniędzy. Śledczy ustalają, skąd pochodziły pieniądze. Prawdopodobnie 25-latek zastał swoją szefową, gdy przeliczała utarg i wtedy na nią ruszył z nożem, zadając kilka ran.
"Focus" ujawnia, że raniona przez mężczyznę kobieta wykrwawiła się na miejscu na śmierć. Ofiara to 41-letnia kobieta pochodząca z Polski. Została kierownikiem sklepu, należącego do znanej sieci odzieżowej, w marcu, po otwarciu filii w Krefeld.
Motywy zbrodni są dopiero ustalane, brany jest jednak pod uwagę motyw rabunkowy. "Bild" podaje, że podczas przesłuchania Afgańczyk milczał. Za popełnioną zbrodnię grozi mu dożywocie.
25-latek do Niemiec przybył w 2016 roku. Ubiegał się o azyl, ale jego wniosek został odrzucony. Mimo to nie wyjechał, nie został też deportowany.
Kiedy w 2021 roku w jego ojczyźnie władzę przejęli talibowie, złożył wniosek uzupełniający. Nakaz deportacji zawieszono i ponownie wszczęto procedurę rozpatrzenia podania o azyl, wydając jednocześnie zgodę na podjęcie pracy zarobkowej.


