Skrajna prawica z pieniędzy podatników finansowała kampanię wyboczą, m.in. w Meklemburgii, gdzie dwa tygodnie temu weszła do parlamentu krajowego. Wykorzystane na kampanię pieniądze przeznaczone były na utrzymanie klubu parlamentarnego NPD w Saksonii.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że przelano je jednak na inne konta i płacono nimi za plakaty i ulotki wyborcze. Eksperci i służby specjalne podejrzewają też, że neonaziści sporo zarabiają na sprzedaży płyt kompaktowych z muzyką o faszystowskich tekstach, nazistowskiej literaturze i ubraniach z charakterystycznym logo.

Propagowanie nazistowskich tekstów jest w Niemczech nielegalne. Ale jak podkreślają eksperci, materiały te trafiają do innych krajów Europy, między innymi do Danii i Wielkiej Brytanii. Mowa o kwotach rzędu milionów euro.

W tym kontekście nie budzi aż takiego zdziwienia, że niewielka NPD na kampanię wyborczą w Meklemburgii wydała więcej niż polityczni giganci - chrześcijańscy demokraci z CDU. Finansami NPD zajmie się teraz parlamentarna izba rozrachunkowa, sprawa może się skończyć w sądzie.