Departament Policji w Memphis w USA ogłosił w sobotę, że "na trwałe dezaktywował" oddział SCORPION. Nastąpiło to w dzień po ujawnieniu wideo, przedstawiającego śmiertelne pobicie 7 stycznia czarnoskórego Tyre'a Nicholsa.

29-letni Nichols zmarł 10 stycznia, trzy dni po aresztowaniu w brutalny sposób przez pięciu czarnoskórych policjantów z Memphis. Zostali oni oskarżeni o morderstwo drugiego stopnia.

Oddział SCORPION rozwiązany

Opublikowane nagrania pokazały, że policjanci użyli wobec mężczyzny gazu pieprzowego. Kiedy był skrępowany, kopnięto go w głowę i wielokrotnie uderzono pałkami.

"W najlepszym interesie wszystkich było trwałe wyłączenie oddziału SCORPION" (Street Crimes Operation to Restore Peace in Our Neighborhoods)" - głosi wydane w sobotę oświadczenie Departamentu Policji w Memphis. Stwierdza, że funkcjonariusze SCORPION zgodzili się na to "bez zastrzeżeń".

SCORPION był nieaktywny od czasu aresztowania Nicholsa 7 stycznia.

Jak podała CBS News powołując się na źródła policyjne, "zespoły zwalczające przestępczość patrolowały w grupach i czasem używały uzasadnionych zatrzymań na drogach w celu wykrycie brutalnych przestępców, narkotyków lub broni"

"Podczas gdy haniebne działania kilku osób hańbią SCORPION, konieczne jest, abyśmy my, Departament Policji w Memphis, podjęli proaktywne kroki w procesie uzdrawiania niezbędnym dla wszystkich" - podkreśla oświadczenie.

Brutalny atak policjantów

Na opublikowanych czterech nagraniach z 7 stycznia z kamer na mundurach policjantów widać jak policjanci wyciągają Nicholsa z jego samochodu i przyciskają do ziemi. Mężczyzna początkowo nie stawia oporu, lecz później wymyka się z rąk funkcjonariuszy i ucieka. Później zostaje schwytany, a piątka czarnoskórych policjantów bije go na zmianę, kopiąc go w głowę, okładając pięściami, pałką i rażąc paralizatorem. 29-letni Nichols leżał na ziemi, wzywając swoją matkę.

Ofiara trafiła do szpitala w stanie krytycznym i zmarła 3 dni później na skutek odniesionych ran. Pięciu funkcjonariuszom, których zwolniono ze służby, postawiono zarzuty zabójstwa drugiego stopnia, czyli umyślnego, lecz bez premedytacji. 

Sprawa Nicholsa wzbudziła szerokie oburzenie w USA, a władze stanowe i federalne poczyniły przygotowania przygotowując się do potencjalnych zamieszek. 

Zachowanie funkcjonariuszy ostro potępiła szefowa policji w Memphis Cerelyn Davis, która oceniła, że był to incydent porównywalny lub gorszy do sprawy pobicia czarnoskórego Rodneya Kinga, którego brutalne pobicie w Los Angeles i późniejsze uniewinnienie policjantów, wywołało jedne z największych zamieszek w historii USA. 

Reakcja Joe Bidena

Do sprawy w czwartek i piątek odniósł się prezydent Joe Biden, który odbył też rozmowę z rodziną ofiary. 

"Tak jak wielu, byłem oburzony i głęboko dotknięty widząc horrendalne wideo pobicia, które skutkowało śmiercią Tyre'a Nicholsa" - napisał w oświadczeniu prezydent dodając że jest to "kolejne bolesne przypomnienie" o traumie, z którą zmagają się ciemnoskórzy Amerykanie. Biden jednocześnie upomniał protestujących, by nie uciekali się do przemocy lub destrukcji. Wskazał przy tym, że do pokojowych protestów i powstrzymania się od przemocy wezwała też matka Nicholsa.

W piątkowy wieczór demonstranci wyszli na ulice Memphis, m.in. blokując most na autostradzie I-55 na granicy stanów Tennessee i Arkansas. Mniejsze protesty zorganizowano też m.in. w Waszyngtonie i Nowym Jorku.