Ryzyko, że Roman Polański ucieknie ze Szwajcarii, było zbyt duże i dlatego Federalny Sąd Karny w Bellinzonie - jak uzasadniał swoją decyzję - odrzucił wniosek reżysera o zwolnienie z aresztu. To już druga taka decyzja szwajcarskich instytucji. Na początku października, wniosek o zwolnienie za kaucją odrzuciło tamtejsze ministerstwo sprawiedliwości.

W uzasadnieniu sąd dodał także, że zgodnie ze szwajcarskim prawem regułą jest zatrzymanie w areszcie osoby, wobec której toczy się proces ekstradycyjny. Zauważył też, że oferowana przez Polańskiego kaucja w swojej formie nie jest zgodna z wymogami ustanowionymi przez prawo.

Według "Neue Zuercher Zeitung" sąd w Bellinzonie w swoim orzeczeniu pozostawił reżyserowi "furtkę", proponując mu przedłożenie w resorcie sprawiedliwości "konkretnej propozycji dotyczącej wysokości kaucji". Według szwajcarskiej gazety, chodzi zapewne o uwzględnienie "płynnych części majątku", aby kaucja spełniała wymogi prawne.

W swoim internetowym wydaniu "Neue Zuercher Zeitung" przypomina, że Polański zaproponował jako kaucję swój dom w szwajcarskim Gstaad, a także "dodatkowe środki", takie jak areszt domowy i elektroniczny monitoring. Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Adama Górczewskiego:

Polański został pod koniec września zatrzymany na lotnisku w Zurychu i umieszczony w areszcie ekstradycyjnym na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania z 1978 roku. Wymiar sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych zarzuca mu, że w roku 1977 w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt. Przed zakończeniem rozpoczętego przeciwko Polańskiemu postępowania karnego zbiegł on do Francji, by uchronić się przed spodziewaną karą więzienia.