Trzej właściciele klubu nocnego w Bukareszcie, w którym podczas koncertu wybuchł pożar zostali przesłuchani przez rumuńską prokuraturę. Wszyscy zostali aresztowani za nieumyślne spowodowanie śmierci. Na skutek tragedii zginęło 31 osób.

Trzej właściciele klubu nocnego w Bukareszcie, w którym podczas koncertu wybuchł pożar zostali przesłuchani przez rumuńską prokuraturę. Wszyscy zostali aresztowani za nieumyślne spowodowanie śmierci. Na skutek tragedii zginęło 31 osób.
Aresztowano trzech właścicieli klubu, w którym wybuchł pożar / Zdj. ilustracyjne /ROBERT GHEMENT /PAP/EPA

Aresztowani to mężczyźni w wieku od 28 do 36 lat. Zarzuca się im, że pozwolili, by nieszczęsnej nocy w klubie znalazło się zbyt wiele osób i nie zadbali o wyjście awaryjne.

Bezpośrednia przyczyna piątkowej tragedii jest nadal wyjaśniana. Władze podejrzewają, że do wypadku mogło dojść na skutek nieprzestrzegania norm bezpieczeństwa - w klubie nie było wyjścia awaryjnego, a izolacja akustyczna sufitu była wykonana z materiałów łatwopalnych. Rumuńskie MSW ustaliło także, że klub nie miał zezwolenia na pokaz pirotechniczny, jaki towarzyszył koncertowi. 

Do wybuchu doszło w piątek na koncercie zespołu metalowego "Goodbye to Gravity" w popularnym klubie Colectiv. Na widowni znajdowało się około 400 osób. Według świadków, z powodu eksplozji i pożaru w klubie doszło do paniki. Ludzie tratowali się wzajemnie, usiłując za wszelką cenę wydostać się z sali koncertowej, która miała tylko jedno wąskie wyjście. Inny świadek twierdzi, że podczas koncertu odpalano ognie sztuczne, od których najprawdopodobniej zapalił się strop sali i jeden z filarów. Potem doszło do silnej eksplozji, a salę wypełnił gęsty dym.

Dotychczasowy bilans ofiar śmiertelnych tragedii w Bukareszcie to 31 zabitych. Władze zastrzegają, że liczba może wzrosnąć, bo wielu rannych jest w stanie ciężkim. 

(az)