Należący do Arerofłot samolot pasażerski relacji Nowy Jork-Moskwa wylądował dziś awaryjnie w Reykjaviku. Powodem tej sytuacji było telefoniczne ostrzeżenie o tym, że na pokładzie maszyny jest pięć walizek z materiałem wybuchowym, który eksploduje po wylądowaniu w Moskwie. Na szczęście okazało się, że był to fałszywy alarm.

256 pasażerów samolotu jest bezpiecznych - stwierdził dyplomata cytowany przez agencję ITAR-TASS.

Anonimowy rozmówca poinformował przez telefon, że na pokładzie samolotu, który już był w powietrzu, jest ładunek wybuchowy. Pilot podjął decyzję o lądowaniu i maszyna wylądowała bezpiecznie- powiedziała wcześniej rzeczniczka Aerofłotu Irina Dannenberg. Po dokładnym przeszukaniu maszyny okazało się, że na jej pokładzie nie ma żadnych materiałów wybuchowych.

Służby informacyjne lotniska Szeremietiewo poinformowały, że samolot będzie kontynuował rejs do Moskwy.

Kolejne awaryjne lądowanie w obawie przed zamachem

W maju informowaliśmy o tym, że samolot US Airways lecący z Paryża do Charlotte w Karolinie Płn. samolot lądował awaryjnie z powodu "podejrzanego zachowania pasażerki". Maszynę skierowano na międzynarodowe lotnisko w Bangor. Towarzyszyły jej dwa myśliwce.

Lecąca samolotem obywatelka francuska pochodząca z Kamerunu wręczyła jednej ze stewardess kartkę informującą, że posiada wszczepione chirurgicznie urządzenie o bliżej niesprecyzowanym charakterze. Znajdujący się na pokładzie lekarze zbadali ją i nie znaleźli żadnych śladów świeżych blizn. Kobieta podróżowała samotnie i bez bagażu. Została zatrzymana, bo podejrzewano, że ma zaszytą w ciele bombę. Pozostałym pasażerom, po 40 minutach oczekiwania na lotnisku, zezwolono na powrót do samolotu, który odleciał po 3,5 godz. do pierwotnego celu podróży.