Pastorka w Szwecji została oskarżona o wywiezienie w walizce z aresztu nielegalnego imigranta. Mężczyźnie groziła deportacja do Afganistanu.

Według aktu oskarżenia dwie kobiety, w tym jedna będąca księdzem, odwiedziły w lutym zeszłego roku w zamkniętym ośrodku dla imigrantów w Gaevle (150 km na północ od Sztokholmu) 20-letniego mężczyznę. Pastorka miała ze sobą dużą walizkę, w której miały znajdować się dewocjonalia służące do udzielenia chrztu. Po krótkim pobycie duchowna niekontrolowana przez strażników nagle opuściła areszt z walizką. Na miejscu pozostała druga z kobiet i to ona zaalarmowała, że imigrant zniknął.

On nie mógł inaczej wydostać się, jak tylko przy udziale odwiedzających go kobiet - powiedział telewizji SVT prokurator Arek Novak.

W zamkniętym ośrodku dla imigrantów drzwi i okna są zamknięte, działa również alarm.

Mieszkające w regionie Sztokholm kobiety zaprzeczają oskarżeniom. Twierdzą, że mężczyzna udał się do toalety, a następnie zniknął. Imigrant nie został odnaleziony.

Na monitoringu widać, że pastorka, wychodząc z aresztu, z trudem ciągnęła walizkę. Kobieta tłumaczyła policji, że spieszyła się i nie ułożyła zbyt dobrze dewocjonaliów.