Pracownicy sektora publicznego w Belgii rozpoczęli strajk generalny. Na kilka godzin przed unijnym szczytem w Brukseli, który będzie poświęcony dyscyplinie finansowej, sparaliżowany jest transport kolejowy, także na trasach międzynarodowych. Nie jeżdżą również autobusy i metro. Nie pracuje poczta. W związku ze strajkiem pikiety organizowane będą m.in. w szkołach, szpitalach, a nawet w supermarketach.

Z protestu najbardziej niezadowolony jest oczywiście belgijski rząd, i to nie tylko z powodu strat. Strajk w dniu szczytu oznacza, że w zagranicznych mediach Belgia pokazywana jest jako kraj niestabilny. Z powodu utrudnień wściekli są także zwykli mieszkańcy Brukseli. Chciałam się dostać przed godziną 10 do Antwerpii, ale to już chyba niemożliwe. Co mam robić? To naprawdę nie jest właściwy sposób załatwiania sprawy - mówi w rozmowie z korespondentką RMF FM jedna z niezadowolonych pasażerek.

Niezbyt szczęśliwi są także unijni przywódcy, z których część - mimo weekendu - musiała już wczoraj przyjechać do Brukseli, by uniknąć paraliżu na lotniskach i autostradach. Dzisiejszy szczyt UE poświęcony dyscyplinie finansowej rozpocznie się o godzinie 15.

Poprzedni strajk generalny sektora publicznego sparaliżował Belgię w grudniu ubiegłego roku. Akcja była odpowiedzią na plan reformy emerytalnej.