Kampania prezydencka republikańskiego kandydata Donalda Trumpa odwołuje się do nastrojów rasizmu, paranoi i nienawiści - przekonywała kandydatka Demokratów do Białego Domu, Hillary Clinton. Wcześniej z kolei Trump w swoim przemówieniu w Manchester w stanie New Hampshire brutalnie zaatakował byłą Pierwszą Damę twierdząc, że w Departamencie Stanu prowadziła ona "kryminalne przedsiębiorstwo".

Kampania prezydencka republikańskiego kandydata Donalda Trumpa odwołuje się do nastrojów rasizmu, paranoi i nienawiści - przekonywała kandydatka Demokratów do Białego Domu, Hillary Clinton. Wcześniej z kolei Trump w swoim przemówieniu w Manchester w stanie New Hampshire brutalnie zaatakował byłą Pierwszą Damę twierdząc, że w Departamencie Stanu prowadziła ona "kryminalne przedsiębiorstwo".
Hillary Clinton i Donald Trump / Benjamin Beytekin/SHAWN THEW /PAP/EPA

Trump oskarżył swoją demokratyczną rywalkę do Białego Domu, że jako sekretarz stanu oddawała polityczne przysługi rządom obcych państw i wielkim korporacjom w zamian za datki dla fundacji charytatywnej prowadzonej przez nią i jej męża, byłego prezydenta Billa Clintona.

Skalę korupcji w Waszyngtonie ujawniła sprawa wielkiego kryminalnego przedsiębiorstwa prowadzonego przez Hillary Clinton. Hillary Clinton kierowała Departamentem Stanu jak swoim osobistym funduszem hedgingowym. Dostęp do niej i (oddawane przez nią) przysługi były sprzedawane za gotówkę! - powiedział Trump.

Jako przykłady kandydat GOP wymienił m.in. zgodę rządu USA na przejęcie kopalni uranu przez kanadyjską firmę Uranium One kupioną przez Rosję oraz niewyciągnięcie przez rząd USA konsekwencji wobec szwedzkiego koncernu telekomunikacyjnego Ericsson, który mimo międzynarodowych sankcji prowadził transakcje z Iranem.

To nowa afera Watergate! I Clinton jest całkowicie chroniona przez nasz rząd! - wykrzykiwał Trump. "Zamknąć ją!" - skandowali w odpowiedzi jego słuchacze na wiecu.

Clinton: Pogarda Trumpa dla wartości jest głęboko niebezpieczna

Hillary Clinton nie pozostała dłużna. W swoim przemówieniu w Reno w stanie Nevada stwierdziła, że "z ugrupowań szerzących nienawiść Trump uczynił główny nurt, sprawił, że radykalne, marginesowe grupy przejmują kontrolę nad Partią Republikańską".

Jego pogarda dla wartości, które uczyniły nasz kraj wielkim, jest głęboko niebezpieczna - dodała.

Kandydatka Demokratów przypomniała, że Trumpa popierają neonaziści i biali zwolennicy przywrócenia segregacji rasowej, z liderem Ku-Klux-Klanu, Davidem Dukem, na czele.

Trump, pytany co sądzi o Duke'u, odpowiedział najpierw, że go "nie zna" i długo odmawiał zdystansowania się od niego.

Clinton zwróciła uwagę, że kierownictwo kampanii Trumpa objął niedawno Stephen K.Bannon, były szef ultrakonserwatywnego magazynu "Breitbart News", który wielokrotnie prezentował na jego łamach poglądy powszechnie odbierane jako ksenofobiczne, mizoginiczne i rasistowskie.

Hillary przypomniała też, że w czasie kampanii Baracka Obamy o reelekcję w 2012 r. Trump był głównym promotorem teorii głoszącej, że prezydent w rzeczywistości nie urodził się na Hawajach - jak głosi jego oficjalna metryka - tylko w Kenii, a więc nie ma prawa pełnić swego urzędu (prezydentem może być tylko obywatel amerykański urodzony w USA).

Trump ostatnio wzywa Afroamerykanów, aby głosowali na niego, ponieważ "nie mają nic do stracenia", jako że mieszkają w dzielnicach biedy i patologii społecznej, których fatalne szkoły uniemożliwiają awans społeczny. Demokraci - mówił - nie mają im nic do zaoferowania.

Stara się także zjednać sobie Latynosów, których obraził wypowiedziami, że nielegalni imigranci z Meksyku to "gwałciciele i handlarze narkotyków" i obietnicami budowy "muru" na granicy z Meksykiem. Obiecuje im miejsca pracy i rozluźnienie restrykcji dla ich drobnego biznesu.

W przemówieniu w Reno Hillary przekonywała, że republikański kandydat obraża czarnych Amerykanów mówiąc tylko o ich niepowodzeniach i zwodzi Latynosów fałszywymi obietnicami.

Sztab kampanii Clinton opublikował na Twitterze film video z białymi rasistami, którzy chwalą na nim Trumpa. "Jeśli Trump zwycięży, oni będą rządzić krajem" - ukazuje się na ekranie napis pod koniec filmu.

Republikańskiego kandydata poparł m.in. przewodniczący Amerykańskiej Partii Nazistowskiej, Rocky Suhayda.

(abs)