Policja znalazła się w ogniu krytyki po wtorkowej strzelaninie w Uvalde w Teksasie. Zdaniem świadków, funkcjonariusze zbyt długo zwlekali z interwencją. 18-latek zastrzelił 19 dzieci i dwie nauczycielki.

Na konferencji prasowej w czwartek Victor Escalon, szef stanowego Departamentu Bezpieczeństwa, nie odpowiedział na wiele pytań dotyczących tej interwencji.

Zdaniem świadków, których zeznania potwierdzają nagrania wideo, rodzice uczniów przebywających w Robb Elementary School czekali przed szkołą bardzo długo na interwencję policji, podczas gdy napastnik Salvador Ramos dokonywał w jednej z sal masakry.

Escalon przyznał, że od czasu wtargnięcia Ramosa do budynku szkoły do podjęcia przez policjantów interwencji, w rezultacie której został on zastrzelony, "minęło około godziny" chociaż pierwsi funkcjonariusze byli na miejscu już po 4 minutach. 

Policjanci mieli jednak "dostać się pod silny ostrzał" - jak powiedział Escalon. Według niektórch świadków, zbyt długo zwlekali przed podjęciem  interwencji. 

Funkcjonariusz podkreślił, że przebieg interwencji jest obecnie przedmiotem wewnętrznego dochodzenia, które "potrwa wiele dni".  

Pierwsze ustalenia wskazują też na poważne zaniedbania w dziedzinie bezpieczeństwa na terenie szkoły. Ramos miał wejść na jej teren niezatrzymywany przez nikogo i nie jest nawet pewne czy drzwi do budynku były zamknięte.