Skrajni rosyjscy nacjonaliści, którzy marzą o przywróceniu Rosji imperialnej potęgi, stworzyli w Moskwie nową partię. Ugrupowanie ma się nazywać „Wielka Rosja”, a na jej czele być może stanie Aleksander Łukaszenka. Nowa partia może jednak mieć bardzo wpływowego wroga – Kreml.

W Rosji żadna partia bez błogosławieństwa z kremlowskich gabinetów nie ma bowiem szans. Jeśli nawet zostanie zarejestrowana, to kontrolowane przez władze komisje wyborcze zawsze znajdą sposób, aby przed wyborami wykreślić z list jej kandydatów. Tak właśnie będzie z nową partią. Kreml uważa bowiem, że ma wyłączne prawo do szermowania nacjonalistycznymi hasłami.

Warto również zaznaczyć, że jednym z twórców „Wielkiej Rosji” jest Dmitrij Rogozin, który od dawna jest skłócony z kremlowskimi urzędnikami. Z całą pewnością nie pomoże mu pomysł, aby zaprosić do ugrupowania Aleksandra Łukaszenkę. Rogozin dowodzi, że po odejściu Władimira Putina tylko białoruski przywódca może zostać liderem przestrzeni proradzieckiej. Rzecznik Łukaszenki już zapowiedział, że białoruska konstytucja nie zabrania uczestnictwa w zagranicznych partiach.