Dyskusja nad rosyjsko-niemiecką inwestycją pokazuje, że górę nad filarami Unii, czyli jednością i solidarnością, biorą interesy poszczególnych państw. Podział Europy już jest widoczny. Umowa Rosjan z Niemcami poważnie nadwyrężyła zaufanie nowych członków Wspólnoty do starych, szczególnie władz w Berlinie.

Zdaniem ekspertów rząd Angeli Merkel ma tę świadomość i paradoksalnie Polska może skorzystać na tym „niemieckim poczuciu winy”. To do nich należy inicjatywa stworzenia takich gwarancji wewnątrz Unii Europejskiej, które w sposób skuteczny odpowiadałyby na zagrożenia, które dostrzegają kraje bałtyckie - mówi Sławomir Dębski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jego zdaniem najwyższy już czas na rozmowy z Berlinem o europejskiej przyszłości z gazociągiem szkodzącym części Unii. Teraz właśnie mamy największe szanse, by przekonać Niemców do naszych koncepcji Europy "energetycznie bezpiecznej". Problem w tym, że na razie poważnych koncepcji nie mamy.

W niedzielę, w dniu ostrej wypowiedzi ministra Sikorskiego, który powiedział, że plan budowy gazociągu pod dnem Bałtyku z pominięciem Polski to powtórka z nazistowsko-radzieckiego paktu o nieagresji z 1939 r. unijny komisarz do spraw energii poparł Polskę i skrytykował Niemcy za nie konsultowanie się z państwami Unii w tej sprawie. Ale już dwa dni później rzecznik Komisji Europejskiej poparł Niemcy i skrytykował Polskę.

Ta różnica zdań związana jest z narodowością przedstawicieli Unii, którzy się wypowiadają w tej sprawie. Komisarz do spraw energii jest Łotyszem i rozumie problem Polski i nasze szczególne uwrażliwienie w tej kwestii. Natomiast rzecznik Komisji Europejskiej jest Niemcem i wydaje się, że nie jest w tej sprawie bezstronny. Pokazuje to, że podziały w Unii w sprawie gazociągu są naprawdę głębokie i daleko jeszcze do wspólnej europejskiej polityki energetycznej.

Cheney krytykuje kremlowskie władze

Rosja musi wrócić na drogę demokratycznych reform i przestać używać ropy czy gazu do szantażowania innych - to ostre słowa pod adresem władz na Kremlu, wypowiedziane przez wiceprezydenta USA, Dicka Cheneya w Wilnie, w czasie szczytu państwa bałtyckich i basenu Morza Czarnego.

Niczemu dobremu nie służy, kiedy gaz czy ropa stają się narzędziem poniżania czy szantażu wobec innych - czy to poprzez manipulowanie dostawami czy przez próbę zdobycia monopolu na ich transport- dodał Cheney. Ostre słowa Cheneya spotkały się z szybką reakcją Moskwy. To wypowiedź nie do przyjęcia, prezentująca wyjątkowo subiektywny punkt widzenia - oświadczył rzecznik Kremla.