W Niemczech pociągi znowu nie wyjechały na tory. Tym razem do strajku ostrzegawczego przystąpili maszyniści, którzy uważają, że ich praca jest wyjątkowo odpowiedzialna i w związku z tym domagają się sporych podwyżek.

Strajk rozpoczął się o 5 rano i trwał cztery godziny. To wystarczyło, by dziesiątki tysięcy ludzi miały problemy z dostaniem się do pracy.

Do protestu przystąpiło kilka tysięcy maszynistów, domagajacych się zawarcia z niemieckimi kolejami odrębnej umowy zbiorowej oraz podwyżek rzędu 30%. W przypadku odrzucenia postulatów zagrozili strajkiem bezterminowym.

W Berlinie i Stuttgarcie nie kursowała szybka kolej miejska S-Bahn oraz pociągi podmiejskie. W Hamburgu i na terenie landu Szlezwik-Holsztyn doszło zaś do ograniczeń w ruchu zarówno miejskim, jak i podmiejskim. Do zakłóceń w komunikacji doszło w Hesji, Nadrenii Północnej- Westfalii, Turyngii, Meklemburgi i Bawarii.