Gerhard Schröder odpiera falę krytyki, jaka wybuchła po ujawnieniu, że dostał lukratywną posadę w rosyjskim Gazpromie. Były niemiecki kanclerz stanie na czele rady dyrektorów spółki budującej i eksploatującej gazociąg, który z pominięciem Polski ma połączyć przez Bałtyk Rosję i Niemcy.

Schröder podkreśla, że gdy był kanclerzem politycznie wspierał budowę gazociągu, więc objęcie posady uważa za logiczną konsekwencję. Dodaje, że to dla niego zaszczyt móc pomóc w realizacji projektu.

Były niemiecki kanclerz nie wyklucza pozwania do sądu niemieckich dzienników, które napisały, że na nowej posadzie będzie zarabiał nawet milion euro rocznie. Schröder twierdzi, że te kwoty są mocno przesadzone. Jaka jednak będzie jego pensja, tego nie ujawnia.