Gerhard Schröder stanie na czele rady dyrektorów spółki budującej i eksploatującej gazociąg, który z pominięciem Polski ma połączyć Rosję i Niemcy. Stało się więc jasne, dlaczego były kanclerz jako szef niemieckiego rządu był wielkim obrońcą umowy z Rosjanami.

Gazociąg nie stanowi dla Polski bezpośredniego zagrożenia, ale w przyszłości będziemy tracić na opłatach tranzytowych. Gaz, który mógł być pompowany przez terytorium naszego kraju, popłynie pod dnem Morza Bałtyckiego. No i zapewne na zawsze pożegnaliśmy się z drugą nitką gazociągu jamalskiego. Teraz nie będzie już nikomu potrzebna, chociaż w Gazpromie mówi się o tym wymijająco.

Decyzja o realizacji Gazociągu Północnoeuropejskiego została podjęta. Kiedy zakończymy ten i inne obecnie już istniejące projekty, wtedy będziemy się zastanawiać co dalej - twierdzi prezes Gazpromu Aleksiej Miller.

Trochę w tym wszystkim zapewne zawiniły kolejne polskie rządy, które w ciągu ostatnich lat uprzykrzały życie Kremlowi i Gazpromowi. I trudno się dziwić, że po tym, jak pomarańczowa rewolucja połączyła Polskę i Ukrainę, przez które płynie cały rosyjski gaz na Zachód, Moskwa uznała, że potrzebuje jeszcze jednego gazociągu w rezerwie.