Holenderska żandarmeria wojskowa bada, czy Nigeryjczyk, który w Boże Narodzenie próbował wysadzić samolot lecący z Amsterdamu do Detroit, miał wspólnika. Amerykańskie małżeństwo lecące tym samolotem powiedziało bowiem mediom, że na lotnisku w Schiphol w Amsterdamie widziało z Umarem Farukiem Abdulmutallabem wysokiego, dobrze ubranego mężczyznę w wieku około 50 lat.

Amerykanie twierdzą, że mężczyzna próbował namówić Nigeryjczyka, by ten pomógł mu przedostać się na pokład samolotu bez paszportu.

Obecnie nie mamy żadnych informacji, czy był tam jeszcze jeden mężczyzna. Sprawdzamy wszystkie wskazówki i informacje, które otrzymujemy - skomentował te doniesienia rzecznik holenderskiej żandarmerii. Dodał, że żandarmeria i służby antyterrorystyczne przeglądają między innymi nagrania z kamer przemysłowych, by sprawdzić, czy teoria o wspólniku jest prawdziwa.

Żandarmeria poinformowała wcześniej, że Abdulmutallab nie przeszedł kontroli paszportowej na lotnisku w Schiphol po tym, jak przybył z Lagos. Jej rzecznik twierdzi jednak obecnie, że jest mało prawdopodobne, by Nigeryjczyk mógł wejść na pokład samolotu bez pokazania paszportu.

Umar Faruk Abdulmutallab na pokładzie samolotu Northwest Airlines z Amsterdamu do Detroit próbował w piątek zdetonować pentryt, bardzo silny materiał wybuchowy. Atak nie powiódł się i Nigeryjczyk tuż przed lądowaniem wywołał na pokładzie pożar. W sobotę amerykańskie władze oskarżyły go o próbę zniszczenia samolotu i wniesienie materiałów wybuchowych na pokład maszyny.