Płonące co noc auta i motocykle to zmora nie tylko paryskich przedmieść, ale także Rzymu. Młodzi chuligani niemal co noc dają o sobie znać we włoskiej stolicy. W centrum miasta dochodzi do regularnych bitew z policją i karabinierami.

Najgorzej jest w weekendy. Wtedy ulubiony przez wyrostków plac Campo di Fiori zamienia się w pole bitwy. Zazwyczaj zamieszanie zaczyna się, gdy grupie podchmielonych młodych ludzi grających w piłkę ktoś zwróci uwagę. Wówczas w ruch idą butelki, kamienie, a nawet koktajle Mołotowa. Rozwścieczeni chuligani wybijają szyby w sklepach, barach i pubach.

Regularne starcia młodocianych awanturników z policją i karabinierami doprowadziły do wyludnienia się okolicznych zabytkowych domów. Mieszkańcy uciekają stąd, ponieważ mają dość bezsennych nocy i strachu. To przeklęte miejsce - mówią. Sami funkcjonariusze mają coraz większe problemy z utrzymaniem porządku. To właśnie oni najczęściej stają się celem agresji chuliganów.

Jednak od dziś wspierać ich mają dodatkowo strażnicy miejscy. Będą oni kontrolować wchodzących na plac. Władze miasta chcą też zainstalować na Campo di Fiori kilkanaście kamer, które mają ułatwić rozpoznanie i schwytanie chuliganów.