Władze Meksyku wydały USA jednego z liderów kartelu narkotykowego z Tijuany, uważanego za najbrutalniejszy w kraju. Eduardo Arellano Felix jest oskarżany w Stanach Zjednoczonych o wymuszenia, pranie brudnych pieniędzy i przemyt narkotyków.

55-letniego przestępcę przewieziono pod eskortą przez granicę z meksykańskiej Tijuany do przylegającego do niej amerykańskiego San Diego. We wtorek czeka go pierwsza rozprawa. Ekstradycja Eduardo Arellano Felix wieńczy 20-letnie śledztwo w sprawie tego okrutnego kartelu narkotykowego- powiedział William Sherman z amerykańskiej rządowej agencji do spraw walki z narkotykami (DEA).

Eduardo to trzeci członek rodziny Arellano Felix, stojącej na czele uważanego za najbrutalniejszy ze wszystkich grup przemytniczych w Meksyku kartelu z Tijuany. Został aresztowany w 2008 roku po zaciętej bitwie z meksykańskimi służbami specjalnymi. Akt oskarżenia mówi, że był zaangażowany we wszystkie istotne decyzje, w tym przemyt narkotyków do USA, dystrybucję na terenie Stanów Zjednoczonych, a także porwania i morderstwa konkurencji.

Mają na sumieniu morderstwa setek ludzi

Rodzina Arellano Felix kierowała kartelem od końca lat 80. XX wieku. Przypuszcza się, że stała za setkami morderstw w Tijuanie i innych miejscach kraju. Policja toczyła z nimi bezlitosną walkę; przełom nastąpił po roku 2000, gdy meksykańskie służby zastrzeliły Ramona Arellano Felix, a dwóch innych braci - Benjamina i Francisco Javiera - po aresztowaniu przekazały władzom USA.

Bracia Arellano Felix i historia ich kartelu stali się inspiracją do scenariusza hollywoodzkiego filmu "Traffic".

Prezydent Meksyku Felipe Calderon zezwolił na ekstradycję do USA wielu przedstawicieli meksykańskiego świata przestępczego, a wojsko i policja prowadzą operacje przeciw przemytnikom i żołnierzom karteli. Jednak wojna z kartelami spowodowała też więcej ofiar w ludziach; szacuje się, że za sześcioletniej kadencji Calderona z powodu przestępstw na tle narkotykowym zginęło 55 tys. ludzi.