Pod koniec ubiegłego roku w Korei Północnej doszło do wykolejenia się pociągu pasażerskiego, w wyniku czego zginęło ponad 400 osób - podała we wtorek koreańska sekcja Radia Wolna Azja. Źródła podają, że usuwanie skutków wypadku nadal trwa.

Pociąg pasażerski jechał z Pjongjangu do miasta Kumgol w prowincji Hamgyong Południowy. Według źródeł, na które powołuje się koreańska sekcja Radia Wolna Azja (RFA), skład mijał stację Tong'am, gdzie zaczyna się strome wzniesienie, kiedy doszło do nagłego spadku napięcia w sieci trakcyjnej.

Mimo reakcji maszynisty, który usiłował hamować, pociąg zaczął cofać się. W pewnym momencie siedem wagonów znajdujących się na końcu składu wykoleiło się i osunęło ze zbocza.

Z informacji RFA wynika, że większość znajdujących się w nich pasażerów zginęła, a liczba ofiar śmiertelnych sięgnęła ponad 400, głównie młodych mężczyzn jadących do kopalni Komdok, jednej z największych kopalni ołowiu i cynku na świecie.

Lokomotywa i dwa wagony znajdujące się bezpośrednio za nią pozostały na torach i bezpiecznie dotarły do kolejnej stacji. Pasażerowie w przednich wagonach, głównie wysocy rangą urzędnicy, przeżyli incydent.

Północnokoreańskie pociągi pasażerskie zazwyczaj składają się z 9 do 11 wagonów, każdy z 60 miejscami siedzącymi, przy czym pierwsze dwa lub trzy wagony są zarezerwowane dla oficjeli.

Źródła podają, że władze Korei Północnej zorganizowały "grupę zadaniową ds. usuwania ciał", a usuwanie skutków wypadku nadal trwa.