Brytyjski premier Rishi Sunak zezwolił na przeprowadzenie nalotów na pozycję rebeliantów Huti w Jemenie. Oczekuje się, że Wielka Brytania dołączy do USA i innych sojuszników w przeprowadzeniu ataków w najbliższym czasie, być może w najbliższych godzinach - podał w czwartek wieczorem dziennik "The Times".

Celem operacji ma być powstrzymanie wspieranych przez Iran rebeliantów przed prowadzeniem ataków na statki handlowe przepływające przez Morze Czerwone. Ataki te poważnie zakłóciły międzynarodowy handel na kluczowym szlaku między Europą a Azją.

W czwartek wieczorem Sunak zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu, aby - jak podaje "The Times" - poinformować ministrów o brytyjskim zaangażowaniu wojskowym. Nastąpiło to po wcześniejszym posiedzeniu rządowego komitetu kryzysowego COBR i Rady Bezpieczeństwa Narodowego w celu omówienia kryzysu. O interwencji wojskowej zostali poinformowani lider opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer i spiker Izby Gmin Lindsay Hoyle.

Jedno ze źródeł rządowych powiedziało dziennikowi, że operacja pod przywództwem USA będzie ograniczona, ale znacząca i prawdopodobnie obejmie brytyjskie samoloty, takie jak Typhoon, stacjonujące w bazie RAF Akrotiri na Cyprze.

W regionie znajdują się obecnie brytyjskie okręty HMS Diamond, niszczyciel typu 45 i HMS Lancaster, fregata typu 23. Jak wyjaśnia "The Times", żaden z nich nie może uderzać w cele na lądzie, chociaż HMS Diamond może uderzać w łodzie i cele w powietrzu za pomocą swoich dział i pocisków Sea Viper. HMS Richmond, kolejna fregata, jest w drodze na Morze Czerwone. Natomiast amerykańskie niszczyciele mają pociski manewrujące, które mogą uderzać w cele na lądzie. 

Rebelianci Huti przygotowują się na atak

Z kolei portal Times of Israel przekazał, że jemeńscy rebelianci Huti wzmacniają swoje pozycje oraz przenoszą broń i personel w oczekiwaniu na atak Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.

Według portalu dowódcy oddziałów Huti opracowali listę celów, które mogą być zaatakowane, obejmującą m.in. stacje radarowe i miejsca startu dronów w pobliżu kluczowych miast, kontrolowanych przez rebeliantów. Według amerykańskich mediów rozważana jest także opcja kontrataku, ale bez ryzyka poważnych eskalacji.

Zdaniem Times of Israel wspierani przez Iran Huti przenieśli swoje rakiety do bunkrów w gęsto zaludnionych obszarach stolicy Sany. Z kolei irański statek szpiegowski, który prawdopodobnie pomagał w atakach Huti na statki handlowe na Morzu Czerwonym, opuścił region, aby powrócić do portu Bandar Abbas, co jest sygnałem, że Teheran również liczy się z atakiem USA i Wielkiej Brytanii.

Wcześniej w czwartek armia USA podała, że wczesnym rankiem Huti wystrzelili rakietę balistyczną w kierunku szlaków żeglugowych w Zatoce Adeńskiej. Był to 27. taki atak od połowy listopada.

"Jeden statek handlowy doniósł, że wizualnie obserwował uderzenie rakiety w wodę. Nie zgłoszono jednak żadnych obrażeń ani uszkodzeń" - napisano w komunikacie amerykańskiej armii.