Ponad 10 miesięcy po zaginięciu samolotu malezyjskich linii lotniczych władze w Kuala Lumpur uznały oficjalnie, że maszyna uległa wypadkowi, a podróżujące nią osoby zginęły. Umożliwi to wypłaty odszkodowań rodzinom ofiar. Do tej pory nie znaleziono jednak jakichkolwiek śladów zaginionego boeinga.

Samolot malezyjskich linii lotniczych, lecący 8 marca z Kuala Lumpur do Pekinu, nagle zniknął z pola widzenia radarów. Wielomiesięczne poszukiwania nie przyniosły żadnych efektów.

Rząd Malezji ostatecznie uznał, że maszyna uległa wypadkowi. Stwierdzono również, że zginęło 239 osób, które były na pokładzie boeinga.

Rządowa deklaracja pozwoli wypłacić odszkodowania rodzinom ofiar.

Malezyjskie władze dodały, że odnalezienie wraku samolotu wciąż pozostaje ich priorytetem.

Mimo intensywnych poszukiwań, wciąż nieznane jest położenie szczątków samolotu. Ekipy ratownicze z wielu krajów przeszukiwały południowe obszary Oceanu Indyjskiego.

Obecnie cztery statki przeszukują dno oceanu przy pomocy zaawansowanych technologii w poszukiwaniu szczątków maszyny.

Na podstawie danych satelitarnych i toru lotu samolotu, uznaje się, że wrak może znajdować się w wodach na wschód od australijskiego miasta Perth.

(bks)