Od Nowej Anglii po Florydę pojawiły się ostrzeżenia o skażeniu wód oceanicznych bakteriami kałowymi. Zamykane są popularne plaże, a eksperci biją na alarm. "Musimy zainwestować, aby upewnić się, że dosłownie nasze ludzkie odchody nie trafią do miejsc, w których pływamy" - podkreśla John Rumpler z Environment America. Co się dzieje na amerykańskim wybrzeżu i jak poważne jest zagrożenie?

Tegoroczny długi weekend Święta Pracy miał być czasem relaksu na plażach i pożegnania z letnim sezonem. Tymczasem mieszkańców wschodniego wybrzeża USA przywitały komunikaty o zamknięciu licznych kąpielisk. Wśród nich znalazły się m.in. Keyes Memorial Beach w Hyannis na słynnym Cape Cod w stanie Massachusetts oraz Benjamin’s Beach na Long Island w Bay Shore, Nowy Jork. To miejsca cieszące się ogromną popularnością wśród turystów.

Alarmujące komunikaty wydały władze stanowe, ostrzegając przed wysokim poziomem bakterii w wodzie. Taka sytuacja sprawia, że kąpiel w oceanie może skończyć się nie tylko nudnościami czy wysypką, ale w skrajnych przypadkach także poważniejszymi problemami zdrowotnymi, szczególnie dla osób z osłabioną odpornością.

Raport Environment America: Ponad połowa plaż zagrożona

Za alarmującymi ostrzeżeniami stoją twarde dane. Environment America (EA), organizacja zajmująca się ochroną środowiska, opublikowała raport, w którym ocenia bezpieczeństwo amerykańskich plaż na podstawie poziomu bakterii kałowych. Wyniki są dalekie od optymizmu - według EA aż 60 proc. plaż w USA, w tym 54 proc. na Wschodnim Wybrzeżu, w minionym roku wykazało przekroczenia bezpiecznych norm ustalonych przez amerykańską Agencję Ochrony Środowiska (EPA).

Przekroczenie dopuszczalnych limitów bakterii może prowadzić do chorób u 32 na 1000 osób korzystających z kąpieli. To nie są statystyki, które można zignorować - zwłaszcza, gdy w grę wchodzi zdrowie tysięcy plażowiczów.

Przestarzała kanalizacja głównym winowajcą

Skąd wzięły się tak wysokie poziomy zanieczyszczeń? Eksperci nie mają wątpliwości. John Rumpler, dyrektor ds. czystej wody i starszy prawnik w Environment America, wskazuje na przestarzałe systemy kanalizacyjne, które nie radzą sobie z odprowadzaniem ścieków, zwłaszcza podczas intensywnych opadów.

Te plaże to skarb dla rodzin w Nowej Anglii i w całym kraju. Są wspólnym dobrem. Musimy zainwestować, aby upewnić się, że dosłownie nasze ludzkie odchody nie trafią do miejsc, w których pływamy - ostrzega Rumpler w rozmowie z Fox News.

Intensywne deszcze i gwałtowne burze, takie jak ostatni huragan Erin, tylko pogłębiają problem. Woda deszczowa spływająca z dróg i terenów zurbanizowanych zbiera po drodze wszelkie zanieczyszczenia, które następnie trafiają do oceanu.

Niepokój od Nowej Anglii po Karolinę Północną

Problem nie ogranicza się tylko do północnej części wybrzeża. Jak informuje Erin Bryan-Millush, kierująca programem ochrony środowiska w Departamencie Jakości Środowiska Karoliny Północnej, pod koniec sierpnia aż pięć plaż w tym stanie objęto ostrzeżeniami z powodu podwyższonego poziomu bakterii kałowych. Choć plaże formalnie pozostają otwarte, władze apelują o ostrożność i uczulają, by osoby z obniżoną odpornością unikały kąpieli.

Bryan-Millush podkreśla, że intensywne opady deszczu, wywołane przez burze takie jak huragan Erin, pogłębiły problem w wielu rejonach wybrzeża. Jak zauważa, "system odprowadzania wód opadowych gromadzi wszystko" na nadmorskich plażach.