Po pięciu godzinach protestu na ziemię, prosto w objęcia policjantów zszedł aktywista organizacji broniącej praw rozwiedzionych ojców. Siedząc na dachu, pan Guy Harrison rozwinął transparent z napisem "Czy Blaira to obchodzi?"

W ten sposób chciał zwrócić uwagę na niedolę swoją i podobnych do niego mężczyzn, zrzeszonych w organizacji Ojcowie na Rzecz Sprawiedliwości. Od lat nie mogą oni widywać swoich dzieci, nad którymi opiekę sprawują matki.

Guy Harrison twierdzi, że akcja miała być prezentem urodzinowym dla jego 7-letniej córki, której nie widział od lat. Chcę jej powiedzieć, jak bardzo ją kocham i jak za nią tęsknię - oświadczył.

Harrison zyskał sławę na Wyspach Brytyjskich w ubiegłym roku, kiedy przedostał się do parlamentu i rzucił w kierunku premiera Blaira prezerwatywą wypełnioną różową mąką. Po tym incydencie wzmocniono środki bezpieczeństwa w budynku parlamentu. Tym razem Harrison prawdopodobnie dostał się tam razem ze zwiedzającymi. Dodajmy, że brytyjscy deputowani mają przerwę wakacyjną a premier Blair uczestniczy w konwencji swej partii w Brighton.