Trwający od czterech i pół roku stan wyjątkowy w Mjanmie (Birmie) został zniesiony. Decyzja junty wojskowej oznacza, że wkrótce będzie można przeprowadzić wybory. Opozycja zapowiada, że zbojkotuje głosowanie.
Junta, która przejęła władzę w lutym 2021 roku, obalając demokratycznie wybrany rząd Aung San Suu Kyi, deklaruje, że wybory są "wyjściem z konfliktu".
Najwyższa Rada Obrony i Bezpieczeństwa, będąca najważniejszym organem decyzyjnym w państwie, podjęła również decyzję o powołaniu jedenastoosobowej komisji wyborczej. Na jej czele stanie szef junty Min Aung Hlaing, który pozostanie tymczasowym prezydentem i de facto głową państwa.
Zapowiedź przeprowadzenia wyborów spotkała się jednak z krytyką ze strony opozycji oraz części społeczności międzynarodowej. Przeciwnicy obecnych władz podkreślają, że proces wyborczy nie będzie ani wolny, ani uczciwy. Ich zdaniem, działania te mają na celu jedynie legitymizację reżimu, który przejął władzę w wyniku przewrotu ponad cztery lata temu.
Obserwatorzy zwracają uwagę, że sytuacja polityczna w kraju pozostaje napięta, a przyszłość demokratycznych reform stoi pod znakiem zapytania. Opozycja apeluje o zapewnienie przejrzystości i rzeczywistej konkurencyjności w nadchodzących wyborach, podkreślając konieczność udziału wszystkich sił politycznych.
Mjanma (Birma) pogrążyła się w chaosie po zamachu stanu, do którego doszło 1 lutego 2021 roku. Wojskowa junta obaliła wówczas demokratycznie wybrany rząd kierowany przez Aung San Suu Kyi. Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla została zatrzymana i usłyszała szereg zarzutów karnych. W sumie łącznie skazano ją na 33 lata więzienia. Brutalne represje junty wobec opozycji, spowodowały bezprecedensowe ogólnokrajowe powstanie.
Wojska junty zajęły wówczas duże połacie kraju, a walki toczyły się także na przedmieściach miejskich, również w Rangunie. W kraju trwa od tego czasu co najmniej kilka zbrojnych powstań, prowadzonych przez różne grupy etniczne. Po trzęsieniu ziemi 28 marca, w którym zginęło blisko 3,8 tys. osób, w kraju ogłoszono zawieszenie broni, ale armia nadal kontynuowała działania zbrojne przeciwko opozycji.
Według organizacji aktywistów Assistance Association of Political Prisoners, od czasu zamachu stanu junta Mjanmy aresztowała ponad 29 000 osób, w tym ponad 6000 kobiet i 600 dzieci. Liczba ofiar śmiertelnych wśród cywilów i działaczy prodemokratycznych, zweryfikowana przez AAPP, w tym okresie wyniosła ponad 6700, w tym 1646 kobiet i 825 dzieci.
Junta twierdzi, że nie atakuje ludności cywilnej, a jej działania są odpowiedzią na ataki "terrorystów".


