Chicago - miasto, w którym mieszka wielu naszych rodaków - nigdy nie należało do spokojnych. Ale w ostatnich latach statystki alarmują. Strzelaniny na ulicach Chicago to już szara rzeczywistość tego miasta. Ostatni weekend przejdzie do historii. Wśród ofiar jest także 7-letnie dziecko. W sumie zginęły cztery osoby, kilkadziesiąt jest rannych. W ciągu roku doszło już do ponad 2 tys. strzelanin.

Chicago - miasto, w którym mieszka wielu naszych rodaków - nigdy nie należało do spokojnych. Ale w ostatnich latach statystki alarmują. Strzelaniny na ulicach Chicago to już szara rzeczywistość tego miasta. Ostatni weekend przejdzie do historii. Wśród ofiar jest także 7-letnie dziecko. W sumie zginęły cztery osoby, kilkadziesiąt jest rannych. W ciągu roku doszło już do ponad 2 tys. strzelanin.
zdjęcie ilustracyjne /Smityuk Yuri PAP/ITAR-TASS /PAP

W Wietrznym Mieście lawinowo rośnie liczba przestępstw z użyciem broni. A policja - mimo wielu programów - nie potrafi sobie z tym poradzić. W tym roku doszło już do ponad 2 tysięcy strzelanin. I to nie tylko na obrzeżach miasta.

Eksperci podkreślają, że wojna gangów przenosi się do centrum. Ofiarami są często przypadkowe osoby. Chicago jest na szczycie listy FBI - najbardziej niebezpiecznych miast w USA. Jak wynika z danych policji w maju w tym mieście zabito 66 osób. W lipcu - 71.  W sierpniu ta liczba może być jeszcze większa.

W mieście już na początku roku uruchomiono specjalne programy. Każdy może sprzedać broń, którą posiada. Policja liczy, że mniejsza liczba broni w prywatnych rękach przyczyni się do zmniejszenia przestępczości. Takie programy na razie nic nie dają.

APA