Istnieje "wysokie prawdopodobieństwo", że katastrofę rosyjskiego Airbusa na Synaju spowodowała bomba podłożona przez dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS), lub powiązanych z tą organizacją - powiedział szef brytyjskiej dyplomacji Philip Hammond.

Istnieje "wysokie prawdopodobieństwo", że katastrofę rosyjskiego Airbusa na Synaju spowodowała bomba podłożona przez dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS), lub powiązanych z tą organizacją - powiedział szef brytyjskiej dyplomacji Philip Hammond.
Szczątki rozbitej maszyny /Karem Ahmed /PAP/EPA

Zdaniem Hammonda, który udzielił wywiadu telewizji CNN, "jest bardziej prawdopodobne, że na pokładzie samolotu była bomba, niż inne wytłumaczenie (tej katastrofy)". Jest też wysoce prawdopodobne, że zamieszane w to jest Państwo Islamskie - dodał.

Hammond zastrzegł, że "nie chce przez to powiedzieć, iż był to atak kierowany z głównej siedziby IS w Syrii". Mógł go dokonać ktoś inspirowany przez IS, kto stał się radykałem pod wpływem propagandy  tego ugrupowania i działający we własnym imieniu - powiedział.

Agencja France Presse przypomina, że egipska filia IS już bezpośrednio po tragedii na Synaju przyznała się do spowodowania katastrofy rosyjskiego samolotu.

Lecący z Szarm el-Szejk w Egipcie do Petersburga Airbus A321 rosyjskiego towarzystwa Metrojet rozbił się 31 października na półwyspie Synaj w 24 minuty po starcie. Nie ocalał nikt z łącznie 224 pasażerów i członków załogi. Zachodni eksperci i politycy od początku wyrażali przypuszczenie, że przyczyną katastrofy mógł być zamach bombowy, natomiast Moskwa traktowała tę hipotezę sceptycznie. Poza Wielką Brytanią, również wiele innych państw, w tym USA, wskazało na zamach bombowy jako na najbardziej prawdopodobną przyczynę katastrofy.

Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew przyznał w poniedziałek po raz pierwszy, że w badaniu przyczyn katastrofy bierze się pod uwagę prawdopodobieństwo zamachu terrorystycznego.