" Amerykanie nie będą już więcej używać śmigłowców ani samolotów w walkach z partyzantami w afgańskich wioskach i miastach" - ogłosił dziś prezydent Hamid Karzaj. Twierdzi, że obiecał mu to generał John Allen, dowódca zachodnich wojsk w Afganistanie.

Allen miał powiedzieć Karzajowi, że raz na zawsze zabroni swoim wojskom używać śmigłowców lub samolotów podczas pacyfikacji terenów zamieszkanych przez ludzi. Wiemy, jakie słowa padły w prezydenckim pałacu - powiedział rzecznik dowództwa zachodnich wojsk płk Jimmie Cummings. Pracujemy nad taktyką i procedurami, by współpracując z afgańskimi władzami minimalizować ofiary wśród ludności cywilnej - dodał.

Amerykański generał odwiedził Karzaja wraz z ambasadorem USA Ryanem Crockerem, by przeprosić za kolejny pomyłkowy amerykański atak powietrzny, w wyniku którego zginęli cywile.

Cywile zginęli w obławie na partyzanta

Do tragedii doszło w środę w podkabulskiej prowincji Logar. Amerykanie wraz z afgańskim wojskiem usiłowali tam pojmać jednego z partyzanckich komendantów. Osaczyli go w jednym z domostw, a kiedy zostali ostrzelani, wezwali na pomoc śmigłowce.

Początkowo Amerykanie twierdzili, że w wyniku bombardowania zginęli sami partyzanci, a jedynie dwie kobiety zostały lekko ranne. Dopiero, gdy wieśniacy wygrzebali ze zburzonych domów ciała dziewięciorga dzieci, pięciu kobiet, kilkunastoletniego chłopaka i trzech starców, Amerykanie oświadczyli, że przeprowadzą w tej sprawie specjalne śledztwo.