​Podczas trwającego 48-godzinnego strajku generalnego w starciach z policją na ulicach wenezuelskich miast zginęły już cztery osoby - poinformowała prokuratura. Tym razem tragiczny bilans zamieszek, do jakich od kwietnia dochodzi w Wenezueli wzrósł do 107 zabitych.

​Podczas trwającego 48-godzinnego strajku generalnego w starciach z policją na ulicach wenezuelskich miast zginęły już cztery osoby - poinformowała prokuratura. Tym razem tragiczny bilans zamieszek, do jakich od kwietnia dochodzi w Wenezueli wzrósł do 107 zabitych.
Protestujący chcą rezygnacji prezydenta Nicolasa Maduro /Miguel Gutierrez /PAP/EPA

Według prokuratury czwarta ofiara zamieszek to 49-letni mężczyzna, który zginął podczas protestu w stanie Carabobo, położonym na zachód od Caracas, stolicy Wenezueli. Dzień wcześniej zginęły trzy osoby: w Caracas zginął 16-latek, a w Eidzie w stanie Merida na zachodzie kraju dwóch mężczyzn w wieku 23 i 30 lat.

Strajk generalny zwołali na środę i czwartek przeciwnicy prezydenta kraju Nicolasa Maduro. W ten sposób opozycja chciała zmusić szefa państwa do wycofania się z projektu zmian legislacyjnych, które jej zdaniem zmierzają ku "konsolidacji dyktatury".

W niedzielę w Wenezueli odbędą się ogłoszone przez Maduro wybory do Zgromadzenia Konstytucyjnego, które zdaniem prezydenta pozwolą na ustabilizowanie sytuacji w Wenezueli. Przeciwnicy władz postrzegają to głosowanie jako próbę pełnego zawłaszczenia władzy przez Maduro, zignorowania wyłonionego w wyborach parlamentu, w którym większość ma opozycja, a także uniknięcia wyborów prezydenckich zaplanowanych na rok 2018.

Od początku kwietnia w Wenezueli trwają protesty, których uczestnicy domagają się odejścia Maduro. Protestujący krytykują coraz bardziej autorytarny rząd i obciążają go odpowiedzialnością za dotkliwy kryzys gospodarczy i rosnący poziom przestępczości. W starciach z policją zginęło już ponad sto osób, a ponad 4,5 tys. zostało zatrzymanych.

(az)