Dwie osoby - 11-letnia uczennica i dorosły mężczyzna - zmarły na skutek ran odniesionych w ataku nożownika w mieście Kawasaki w pobliżu Tokio. Nie żyje również napastnik.

Do incydentu doszło ok. godz. 7.40 (00.40 w Polsce). Według świadków napastnik to krótko ostrzyżony, 50-kilkuletni mężczyzna noszący okulary. Policja próbuje ustalić jego tożsamość.

Napastnik podszedł powoli do czekającej na przystanku autobusowym grupy 16 uczennic prywatnej katolickiej szkoły oraz dwóch dorosłych osób. Następnie zaatakował ich, krzycząc: "Pozabijam was".

Wcześniej informowano, że w ataku zginęła tylko dziewczynka. Z dotychczasowych wstępnych ustaleń policji wynika, że druga ofiara śmiertelna to 39-letni ojciec jednej z pozostałych uczennic. Oboje zmarli po przewiezieniu do szpitala z powodu poważnych ran szyi.

W ataku ciężkie obrażenia odniosły również dwie dziewczynki i około 40-letnia kobieta. Napastnik dźgnął samego siebie w szyję i zmarł w szpitalu.

Na razie nie wiadomo, jaki był motyw działania napastnika. 


Premier Japonii Shinzo Abe zadeklarował, że rząd "musi za wszelką cenę zapewnić bezpieczeństwo dzieci". Polecił ministrowi oświaty Masahiko Shibayamie oraz szefowi Krajowej Komisji Bezpieczeństwa Publicznego przegląd środków bezpieczeństwa, podejmowanych podczas transportu uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych do tych placówek.

Przebywający z oficjalną wizytą w Japonii prezydent USA Donald Trump przekazał wyrazy współczucia ofiarom ataku w Kawasaki i ich rodzinom.