Turyści protestowali w sobotę przed rzymskim Koloseum. Mimo dokonanej wcześniej rezerwacji i zakupu biletów, nie zostali wpuszczeni do amfiteatru, który został zamknięty z powodu zapowiadanej wizyty wiceprezydenta USA J.D. Vance. Polityk ostatecznie w Koloseum w ogóle się nie pojawił, przyjechała tam tylko jego żona - Usha.

"Wstyd! Wpuśćcie nas" - krzyczał w sobotnie popołudnie po włosku i angielsku tłum turystów na wieść o tym, że Koloseum zostało zamknięte z powodu oczekiwanej wizyty J.D. Vance'a, wiceprezydenta USA.

Turyści z wykupionymi biletami wstępu, wśród nich wielu cudzoziemców, nie zostali wpuszczeni.

Przed Kolosem służby wprowadziły nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, zapanował jednak chaos. Turyści domagali się wejścia, wymachując kupionym wcześniej biletami.

Ostatecznie J.D. Vance, składający wizytę we Włoszech, nie przybył na zwiedzanie Koloseum, tłumacząc się innymi obowiązkami. Zabytkowy amfiteatr zwiedziła jego żona Usha. Jej wejściu towarzyszył głośny protest.

Dyrekcja Parku Archeologicznego Koloseum wyjaśniła potem, że przekazała nabywcom biletów wiadomość o wcześniejszym zamknięciu na wniosek policji. Turystów poinformowano też o możliwości zwrotu pieniędzy. O odwołaniu zwiedzania zawiadomiono w późniejszych godzinach także biura turystyczne - zapewniła dyrekcja.

Jak zauważa "Corriere della Sera", już w piątek zmiany w organizacji ruchu w Rzymie, związane z przyjazdem J.D. Vance'a i jego rodziny, spotkały się z ostrą krytyką ze strony mieszkańców stolicy Włoch, zwłaszcza tych mieszkających w pobliżu dzielnicy Parioli. Wiceprezydent zatrzymał się w siedzibie ambasadora USA w Villa Taverna, co doprowadziło do zamknięcia wielu dróg w okolicy. Mieszkańcy Rzymu utknęli na wiele godzin w korkach.