We Francji siły nabierają starcia młodzieży z policją. Protest przekroczył już granice Paryża i rozlał się na inne uniwersyteckie miasta. A wszystko przez planowane przez rząd, a dotyczące młodych zmiany w prawie pracy.

Pod paryską Sorboną rozgorzała walka na butelki i kamienie, pałki i gaz łzawiący. W tłumie pojawiły się transparenty z żądaniem dymisji szefa gabinetu, Dominique’a de Villepina. Do studentów przyłączyli się licealiści i wszyscy skierowali się w stronę siedziby Zgromadzenia Narodowego.

Właśnie tam tydzień temu rząd przeforsował kontrowersyjne zmiany w kodeksie pracy. - Rząd chce zrobić z nas śmieci, które pracodawcy będą mogli w każdej chwili wyrzucać z pracy bez podawania powodów. Na tym polega ta reforma, którą władze chcą przeforsować policyjnymi pałkami - powiedział jeden ze zdenerwowanych studentów.

Zmiana zakłada, że w przypadku młodych ludzi, do 26 roku życia, pracodawca w ciągu pierwszych dwóch lat pracy będzie mógł zwolnić pracownika z pracy z dnia na dzień bez podania powodu. Reforma ma na celu zmniejszenie bezrobocia wśród młodzieży. Pracodawcy, chwalący zmiany, narzekali bowiem, że nie mogą zwalniać pracowników, kiedy słabnie koniunktura.