Oddala się perspektywa europejskiej misji pokojowej z udziałem także polskich żołnierzy w Czadzie. Francja przyznaje już oficjalnie, że przestała być neutralna w wojnie domowej w tym afrykańskim kraju, dostarcza bowiem libijską amunicję siłom rządowym walczącym z rebeliantami.

W praktyce taka deklaracja może oznaczać, że jeżeli europejskie siły pokojowe pojawią się w Czadzie, to zostaną potraktowane przez rebeliantów jako wrogie oddziały wspierające prezydenta Idrissa Deby. Zamiast więc chronić uchodźców z sąsiedniego, sudańskiego Darfuru, musiałyby walczyć z czadyjskimi rebeliantami.

Sarkozy marzył, by przejść do historii jako przywódca, z inicjatywy którego udało się położyć kres krwawemu konfliktowi w Darfurze. Jak podkreślają komentatorzy coraz bardziej grzęźnie on jednak w "czadyjskim bagnie", tym bardziej, że chce uzyskać od prezydenta afrykańskiego kraju ułaskawienie skazanych tam działaczy francuskiej organizacji humanitarnej "Arka Zoe".

Francuzi odbywają karę 8 lat więzienia we Francji, ale według prawa, jedyną osobą, która może je ułaskawić jest właśnie prezydent Czadu.