Bitwa prawna rozegrała się wokół fałszywego fotoradaru we Francji. Umieścił go na płocie artysta-plastyk, by zmusić kierowców do ostrożniejszej jazdy koło jego domu. I wygrał: To nie fałszywy fotoradar, to dzieło sztuki! - wyjaśnił zdziwionym żandarmom.

Młody twórca obawiał się o bezpieczeństwo swoich dzieci. Pasy dla pieszych koło jego domu w małej miejscowości koło Tuluzy tak się zatarły, że nie było już ich widać, a służby drogowe zwlekały z odmalowaniem. Kiedy po raz pierwszy umieścił na płocie fałszywy fotoradar, żandarmeria uznała, że jest to nielegalne i usunęła atrapę.

Plastyk zamontował więc fałszywy fotoradar po raz drugi, tym razem jednak z małym podpisem "To artystyczna rzeźba, która chroni moje dzieci". Okazało się bowiem, że ma prawo umieścić na płocie dzieło sztuki. Władze gminne obiecały mu szybkie odmalowanie pasów.