Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan odpierał w niedzielę krytykę, z jaką spotkały się aresztowania prokurdyjskich deputowanych z Ludowej Partii Demokratycznej (HDP), nazywając tę formację "przedłużonym ramieniem" zakazanej Kurdyjskiej Partii Pracy (PKK).

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan odpierał w niedzielę krytykę, z jaką spotkały się aresztowania prokurdyjskich deputowanych z Ludowej Partii Demokratycznej (HDP), nazywając tę formację "przedłużonym ramieniem" zakazanej Kurdyjskiej Partii Pracy (PKK).
Recep Tayyip Erdogan /TURKISH PRESIDENT PRESS OFFICE / HANDOUT HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES /PAP/EPA

Przemawiając w Stambule Erdogan powiedział, że krytyka z zagranicy jest mu obojętna. W ogóle mnie nie obchodzi, czy nazywają mnie dyktatorem, czy coś w tym rodzaju. Wpada to w jedno ucho i wylatuje drugim. Ważne jest to, co mówi mój naród - oświadczył.

Nawiązując do aresztowań deputowanych z HDP powiedział, że "nikt nie stoi w Turcji ponad prawem". Jeśli ktoś zachowuje się nie jak deputowany, lecz jak terrorysta, to będzie traktowany jak terrorysta - mówił.

Unii Europejskiej turecki prezydent ponownie zarzucił udzielanie schronienia zwolennikom PKK, choć także w UE to ugrupowanie jest wpisane na listę organizacji terrorystycznych.

W piątek formalnie aresztowano m.in. dwoje współprzewodniczących HDP, która jest drugą co do wielkości siłą opozycyjną w tureckim parlamencie. W nocy z czwartku na piątek turecka policja przeprowadziła obławy na domy liderów i deputowanych tego ugrupowania. Zostali zatrzymani w ramach śledztwa dotyczącego rzekomych powiązań HDP z PKK.

Premier Turcji Binali Yildirim oskarżył w niedzielę HDP o finansowanie terroryzmu.

W reakcji na aresztowania HDP ogłosiła w niedzielę "wstrzymanie działalności legislacyjnej" w tureckim parlamencie, ostrzegając przed dyktaturą w Turcji.

Minister sprawiedliwości Turcji Bekir Bozdag poinformował w zeszłym miesiącu, że po udaremnionej próbie puczu z lipca ze względu na podejrzenia o powiązania z ruchem Fethullaha Gulena, który jest oskarżany przez władze Turcji o zorganizowanie nieudanego wojskowego zamachu stanu, zawieszono w obowiązkach lub zwolniono ponad 100 tys. urzędników, nauczycieli, sędziów, prokuratorów.

Formalnie aresztowano 35 tys. osób, a postępowania sądowe wszczęto już wobec 82 tys. 26 tys. spośród tych, wobec których toczy się śledztwo, zostało zwolnionych z aresztu, lecz jest objętych nadzorem sądowym. Te bezprecedensowe czystki wywołują krytykę Zachodu.

Agencja dpa informuje, że turecki minister ds. Unii Europejskiej Omer Celik zaprosił na poniedziałek ambasadorów państw UE w Ankarze na robocze śniadanie, podczas którego zamierza naświetlić "najnowszy rozwój wydarzeń" w Turcji.

(az)