Sprawa opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, leczonego obecnie w klinice Charite w Berlinie, grozi nowymi perturbacjami w relacjach Rosji z Zachodem. Potwierdzenie wersji o próbie otrucia definitywnie zachwieje zaufaniem Zachodu do Moskwy - ocenia "Kommiersant".

Zdaniem cytowanego przez dziennik eksperta Andrieja Kortunowa "historia ta, która dolała oliwy do ognia wojny informacyjnej, wydarzyła się w momencie, gdy strona rosyjska demonstrowała powściągliwość i liczyła na deeskalację w stosunkach z partnerami zachodnimi".

Kortunow, który jest dyrektorem Rosyjskiej Rady Spraw Międzynarodowych prognozuje, że możliwości normalizacji stosunków "będą sprowadzone do minimum". Ekspert państwowego think tanku wskazuje, że tłem dla obecnych wydarzeń jest kryzys polityczny na Białorusi i trwające kolejny miesiąc protesty w Chabarowsku, na rosyjskim Dalekim Wschodzie.

Po definitywnym zniszczeniu systemu zaufania w relacjach z Moskwą sprawa Nawalnego będzie wiązana na Zachodzie z wydarzeniami na Białorusi. Kraje zachodnie będą uważać, że doszło do próby wyeliminowania z gry potencjalnego lidera protestów w Rosji - prognozuje Kortunow.

Wielkie szkody dla relacji rosyjsko-niemieckich

Inny ekspert, szef rosyjskiego Ośrodka Badań Politycznych Andriej Fiedorow ocenia, że sprawa Nawalnego zaszkodzi najbardziej relacjom rosyjsko-niemieckim.

"Klinika Charite cieszy się solidną reputacją na świecie. Jeśli początkowa wersja o próbie otrucia zostanie potwierdzona i odnotowana w oficjalnej diagnozie postawionej przez niemieckich lekarzy, to nie będzie możliwe jej dezawuowanie w oczach Zachodu powołując się na alternatywną opinię medyków rosyjskich" - powiedział ekspert.

Prognozuje on, że w rezultacie wpływ na relacje z Niemcami będzie "skrajnie negatywny". Rosja "nie będzie mogła liczyć na poparcie nawet tych sił, które wcześniej krytykowały rząd Angeli Merkel i opowiadały się za dialogiem z Moskwą" - powiedział Fiedorow.

Wicedyrektor Instytutu Europy w Rosyjskiej Akademii Nauk Władisław Biełow podkreślił, że Nawalny znalazł się w szpitalu dokładnie rok po tym, jak w Berlinie został zabity były czeczeński dowódca polowy Zelimchan Changoszwili.

"Te dziwne, powikłane historie jakby potwierdzają słuszność zachodniej linii demonizowania Moskwy" - ocenia ekspert. Zarzuca on władzom niemieckim, że w sprawie Nawalnego "od razu w sposób pośredni zgodziły się z wysuniętymi zaocznie oskarżeniami".

Kreml: Nie ma żadnego powodu do pogorszenia relacji z Zachodem

Kreml nie widzi powodów do pogorszenia relacji Rosji z Zachodem w kontekście sytuacji wokół opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Moskwa jest zainteresowana ustaleniem, dlaczego Nawalny znalazł się w śpiączce - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Pytany o ryzyko pogorszenia relacji między Moskwą i krajami zachodnimi Pieskow odparł, że po pierwsze Rosja "nie chciałaby tego", a po drugie "nie ma do tego żadnego powodu".

Komentując słowa szefa parlamentu Rosji Wiaczesława Wołodina, który nie wykluczył, iż sprawa Nawalnego jest prowokacją Zachodu przeciwko Rosji, rzecznik Kremla ocenił, że takie uwagi mieszczą się w logice rozważań dotyczących pytania, dla kogo korzystne byłoby otrucie - gdyby rzeczywiście użycie trucizny zostało potwierdzone.

Rosja nie zgadza się z oskarżeniami o próbę otrucia Nawalnego - podkreślił Pieskow. Moskwa "jest kategorycznie przeciwko przyklejaniu jakichkolwiek etykietek do obecnej sytuacji i określaniu jako otrucie tego, co na razie nie zostało potwierdzone" - powiedział. Zaznaczył, że należy najpierw zidentyfikować domniemaną truciznę.

"W sposób jednoznaczny jesteśmy absolutnie zainteresowani ustaleniem, co doprowadziło do śpiączki pacjenta" - zapewnił Pieskow. Oświadczył, że padają obficie "rozmaite pospieszne sformułowania" o tym, iż próba otrucia jest w tym wypadku bardzo prawdopodobna. "Odnosimy się do tego cierpliwie, ale kategorycznie się z tym na obecnym etapie nie zgadzamy" - dodał.

Dziennikarze zapytali Pieskowa, dlaczego w swoich komentarzach stara się nie wypowiadać nazwiska Nawalnego. "To nie zmienia istoty rzeczy" - odparł przedstawiciel Kremla. "Jest on pacjentem, jest chory i tak go określamy. I w dalszym ciągu życzymy mu jak najszybszego powrotu do zdrowia" - oznajmił rzecznik prezydenta Rosji.

20 sierpnia rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny źle się poczuł na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy i stracił przytomność, w efekcie czego został hospitalizowany w Omsku, gdzie samolot musiał wylądować. Jego współpracownicy uważają, że próbowano go otruć. To samo powiedzieli lekarze ze szpitala w Berlinie, dokąd w miniony weekend przetransportowano Nawalnego. Pozostaje on cały czas w śpiączce.