W Sankt Petersburgu na temat rosyjsko-niemieckiej inwestycji rozmawiali dziś przedstawiciele rządów Finlandii, Szwecji i Danii oraz Rosji i Niemiec. Polski na spotkaniu nie ma, bo jak nieoficjalnie dowiedział się w Gazpromie reporter RMF, spotykają się tam przedstawiciele państw, których zgoda będzie konieczna do tego, aby zbudować gazociąg.

Chodzi o to, aby rura nie przebiegała przez polską strefę ekonomiczną na Bałtyku. Według unijnego eksperta Marka Saryusza-Wolskiego, to że nasi partnerzy dogadują się za naszymi plecami, wynika także z polskiej polityki: Ostatni polski rząd stawia na pełną niepodległość, na suwerenność, chce być niejako mocarstwem. Natomiast odrzuca politykę wspólnotową europejską. Przez to przegrywamy między innymi sprawę gazociągu: To jest obliczone na rynek wewnętrzny. Aczkolwiek rynek wewnętrzny, polityczny skutkuje teraz takim,a nie innym zachowaniem naszych partnerów – dodaje Saryusz-Wolski.

Ostatnim argumentem w walce z podmorską rurą są teraz jedynie względy ekologiczne, ale podnoszą je Szwedzi. Może więc czas na oficjalną wizytę w Sztokholmie?