Do dwóch silnych eksplozji doszło w pobliżu mety maratonu w Bostonie. W ich wyniku zginęły co najmniej 2 osoby, ponad 100 zostało rannych, w tym kilkanaście ciężko. Amerykańskie media podają, że wśród ofiar jest ośmioletnie dziecko.

Do eksplozji doszło w poniedziałek ok. godziny 14.45 czasu lokalnego - godzinę po tym, jak pierwsza grupa biegaczy, których było ogółem kilka tysięcy, przekraczała linię mety. Świadkowie zdarzenia twierdzą, że wybuchy były tak silne, iż z witryn okolicznych sklepów powypadały szyby, a wstrząsy odczuwali mieszkańcy budynków, będących w pobliżu. Wybuchła panika, a ludzie w popłochu uciekali. Świadkowie mówią też o gęstym dymie, który w pierwszych chwilach utrudniał akcję ratunkową.

"Mogły to być zamachy terrorystyczne"

Na razie nie wiadomo, co mogło spowodować wybuchy. Nie można wykluczyć, że były to zamachy terrorystyczne - powiedział telewizji NBC demokratyczny kongresmen Bill Keating. Ponadto lokalne media informują, że na miejscu znaleziono kulki metalowe wykorzystywane w bombach, by ranić jak największą liczbę osób.

Służby poinformowały, że nikt do tej pory nie został zatrzymany w sprawie.

Nie ma informacji, że ucierpieli Polacy

Zachodnie media podają, że wśród poszkodowanych są sportowcy biorący udział w biegu i widzowie maratonu. Ranni są przenoszeni do namiotów medycznych przeznaczonych do obsługi medycznej uczestników biegu.

W maratonie w Bostonie brało udział 28 bądź 29 biegaczy z Polski - stwierdził w rozmowie z nasza dziennikarką polski konsul honorowy w tym mieście. Nie ma żadnych informacji, że jakikolwiek Polak został poszkodowany. Nasi rodacy skończyli ten bieg na kilka godzin przed wybuchami - stwierdził w rozmowie z RMF FM konsul Marek Leśniewski-Las. Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Marcin Bosacki podał, że polscy konsulowie wyruszyli z Nowego Jorku do Bostonu.

Znaleziono dwa kolejne ładunki wybuchowe

Na miejscu zdarzenia pracują specjalne oddziały policji. AFP pisze o tym, że w Bostonie odkryto wiele ładunków wybuchowych. Agencje potwierdzają, że udało się rozbroić dwa z nich.

AP podaje, że w samym Bostonie wyłączono sieci komórkowe, by uniemożliwić zdalne uruchomienie dalszych ładunków wybuchowych. Nad miastem zamknięto ponadto przestrzeń powietrzną.

Amerykańskie media informują, że po incydencie w Bostonie wzmocniono środki bezpieczeństwa w Nowym Jorku i Waszyngtonie - przede wszystkim ochronę wokół Białego Domu. Agenci Secret Service utworzyli specjalny kordon bezpieczeństwa odgradzający teren siedziby prezydenta od ulicy i gromadzącej się na niej osób.

Obama zmobilizował służby

Po dwóch wybuchach na mecie maratonu w Bostonie pojawiły się informacje o trzecim. Miał on mieć miejsce bostońskiej bibliotece, oddalonej o 5 kilometrów od mety maratonu. Służby zdementowały później tę informację mówiąc, że był to pożar niezwiązany z wydarzeniami na trasie. Podano też, że w wyniku incydentu nikt nie został ranny.

Prezydent Barack Obama nakazał swojej administracji zapewnienie wszelkiej możliwej pomocy dla bostońskich władz. Odbył też rozmowę telefoniczną z szefem FBI Robertem Muellerem.

Wiceprezydent Joe Biden zapewnił, że na bieżąco śledzi sytuację w mieście i modli się za poszkodowanych. Nie znam szczegółów i tego, jak doszło do eksplozji - przyznał. Nasze modlitwy są z tymi, którzy ucierpieli. Na razie nie wiem, ilu dokładnie ich jest - dodał. 

Bostoński bieg to najstarszy coroczny maraton na świcie. Jest organizowany w stolicy stanu Massachusetts od 1897 roku, zwykle w trzeci poniedziałek kwietnia. W tegorocznym maratonie uczestniczyło 27 tys. osób.