Donald Trump od kilku dni nie był widziany publicznie, w związku z czym internauci zaczęli się zastanawiać, co dzieje się z amerykańskim prezydentem - niektórzy pytali nawet, czy nadal żyje. Okazuje się, że tak - gospodarz Białego Domu we wtorkowy wieczór czasu lokalnego wygłosił przemówienie w Gabinecie Owalnym. "Doniesienia o moim zdrowiu to fake newsy" - powiedział.

Jak zauważył "Forbes", Donald Trump przez ostatni tydzień nie pojawiał się publicznie, co wywołało liczne spekulacje w mediach społecznościowych. W sieci nawet zaczęły krążyć plotki o jego śmierci, a frazy "is Trump dead" (Czy Trump nie żyje?) i "Trump dead" (Trump nie żyje) znalazły się w minioną sobotę wśród najczęściej wyszukiwanych w Google. Prezydent był widziany ostatnio w poniedziałek, gdy opuszczał Biały Dom w stroju golfowym, a wcześniej w sobotę, gdy wyjeżdżał z wnuczką do klubu golfowego w Wirginii.

Biały Dom stanowczo zaprzeczał pogłoskom o śmierci lub poważnej chorobie amerykańskiego prezydenta. On sam publikował posty na swojej platformie społecznościowej Truth Social, zapewniając, że "nigdy nie czuł się lepiej".

Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt tłumaczyła, że widoczne na dłoniach prezydenta siniaki to efekt częstego uścisku dłoni oraz stosowania aspiryny w ramach profilaktyki kardiologicznej. W lipcu oficjalnie poinformowano, że przywódca USA cierpi na przewlekłą niewydolność żylną, co jest częstą przypadłością u osób powyżej 70. roku życia.

Donald Trump żyje

Okazuje się, że - wbrew sugestiom internautów - prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Donald Trump żyje. We wtorkowe popołudnie czasu lokalnego, a wieczorem czasu polskiego, gospodarz Białego Domu wygłosił z Gabinetu Owalnego przemówienie, w którym poinformował m.in. o tym, że siedziba Dowództwa Kosmicznego Stanów Zjednoczonych zostanie przeniesiona do Alabamy, a nie - jak tymczasowo zdecydowała administracja poprzedniego prezydenta USA Joe Bidena - do Kolorado.

Przywódca USA powiedział też, że siły amerykańskie zaatakowały łódź (rzekomo powiązaną z Wenezuelą), którą transportowano narkotyki; nie podał jednak szczegółów operacji. Później sekretarz stanu USA Marco Rubio przekazał, że amerykańskie wojsko przeprowadziło "śmiercionośny atak" w południowej części Morza Karaibskiego na statek z narkotykami, który wypłynął z Wenezueli.

Amerykański prezydent mówił również o swoich planach dotyczących wysłania oddziałów Gwardii Narodowej USA do Chicago celem walki z przestępczością. Wchodzimy. Nie powiedziałem kiedy, ale wchodzimy - zaznaczył, unikając podania konkretnej daty rozmieszczenia sił w największym mieście stanu Illinois.

Podczas transmisji na żywo widać było, że amerykański przywódca zachowuje się bardzo energicznie. Wydaje się, że plotki o jego złym stanie zdrowia, nie wspominając o śmierci, były zdecydowanie przesadzone. Doniesienia o moim zdrowiu to fake newsy - powiedział sam zainteresowany, cytowany przez Reutersa. Choć przez kilka dni nie był widziany publicznie, to jak zaznaczył - "był bardzo aktywny przez weekend".