Pożar w północnej Kalifornii, który w niedzielę przeistoczył się w największy w tym roku kataklizm w tym stanie, zabił co najmniej cztery osoby. Blisko 6 tys. ludzi zostało objętych nakazem ewakuacji.

Ekipy poszukiwawcze odnalazły w poniedziałek kolejne dwa ciała, po tym, jak w niedzielę znaleziono zwłoki dwóch osób spalonych w samochodzie - podało biuro szeryfa w hrabstwie Siskiyou.

Dwie ostatnie ofiary żywiołu zostały znalezione w poniedziałek w domach leżących wzdłuż autostrady, która przebiega przez obszar objęty żywiołem. 

Do wtorku pożar, który nazwano "McKinney" spowodował wypalenie 22 tys. 662 hektarów lasów, wysokich traw i zarośli. W sumie w akcji walki z żywiołem bierze udział 1 tys. 300 funkcjonariuszy straży pożarnej. 

Wiele domów zostało zniszczonych, a prawie 5 tys. budynków mieszkalnych zostało zaliczonych jako zagrożonych przez płomienie, jednak władze nie określiły do tej pory skali strat materialnych. 

Przyczyna pożaru jest przedmiotem dochodzenia.