Polski rząd nie przejmuje się czeskim finiszem rozmów o tarczy antyrakietowej. Szef MSZ-etu Radosław Sikorski zapewnia, że deklaracje czeskiego premiera nie wpłyną na polskie negocjacje. Mirek Topolanek zapowiedział w poniedziałek, że czesko-amerykańskie rozmowy o tarczy zakończą się jeszcze w tym tygodniu.

My mamy inne założenia i priorytety niż Czesi - twierdzi Radosław Sikorski. Zwraca on uwagę, że nasze negocjacje są dwutorowe. Czesi rozważali tylko aspekt ulokowania u nich radarów, my za umieszczenie wyrzutni rakiet chcemy także wkładu USA w modernizację naszej armii. Toczą się negocjacje o wzmocnieniu wojska polskiego. Nam na tym zależy.

Finalizacja naszych negocjacji będzie się odbywała, gdy Czesi zamkną już swoje, i Amerykanie będą mieli ich zgodę na umieszczenie radarów. Szef polskiej dyplomacji twierdzi, że deklaracja premiera Topolanka w niczym nie zmienia naszego pola negocjacyjnego. Pytany o szczegóły Sikorski zasłania się jednak tajemnicą negocjacji.

Topolanek w swoim oświadczeniu zastrzegł, że ostateczna zgoda jest uzależniona od spełnienia oczekiwań Polski. Jutro czeski premier rozpoczyna wizytę w Waszyngtonie. Szef polskiego rządu na rozmowy do USA wybiera się 10 lutego.

Decyzja Czechów stawia Polskę w trudnej sytuacji?

Zdaniem byłego szefa MON Jerzego Szmajdzińskiego z LiD-u, deklaracja premiera Czech stawia polski rząd w trudnej sytuacji.

Zanim zwalimy winę na Czechów, powinniśmy się przyjrzeć w lustrze i zobaczyć, czy strona polska robiła wszystko co trzeba w ostatnich miesiącach - uważa Paweł Kowal z PiS-u, były wiceminister spraw zagranicznych. Najwięcej jest w naszych rękach. Nie powinniśmy się oglądać na Czechów i mówić, że nam coś psują, podczas gdy każdego dnia możemy przeczytać w gazetach o niezdecydowaniu rządu w tej sprawie - dodaje. Z Pawłem Kowalem rozmawiał reporter RMF FM Mariusz Piekarski:

W ramach tarczy antyrakietowej USA chcą umieścić w Czechach bazę radarową, a w Polsce - 10 rakiet przechwytujących.