Nie gwarantujemy bezpieczeństwa samolotom pasażerskim przelatującym nad naszym krajem. To oświadczenie władz Korei Północnej, które zmusiło wielu przewoźników do zmiany trasy lotu swoich maszyn. Phenian protestuje w ten sposób przeciwko ćwiczeniom wojskowym, które mają rozpocząć się w przyszłym tygodniu w sąsiedniej Korei Południowej, a w których udział weźmie także amerykańska armia.

Te ćwiczenia, to prowokowanie konfliktu nuklearnego – uważa północnokoreański reżim, mimo że manewry odbywają się co roku i według organizatorów mają charakter wyłącznie obronny.

Obserwatorzy uważają jednak, że prawdziwa przyczyna ograniczenia dostępu do przestrzeni powietrznej może być inna. Korea Północna planuje podobno w najbliższym czasie test rakiety dalekiego zasięgu, czyli takiej, która w razie potrzeby może dolecieć nawet do amerykańskiej Alaski.

Waszyngton od dawna krytykuje te plany, a Korea Południowa podkreśla, że kierowanie mniej, czy bardziej bezpośrednich pogróżek pod adresem samolotów cywilnych, to naruszenie międzynarodowych zasad. Linie lotnicze postanowiły jednak unikać ryzyka i dlatego samoloty omijają w tej chwili terytorium Korei Północnej tracąc czas i pieniądze. Lot do Seulu wydłużył się o 40 minut, a koszty paliwa na jeden rejs wzrosły o 2,5 tysiąca dolarów.