Co najmniej 23 osoby zginęły w dziesiątkach pożarów lasów w Chile. W kraju szaleje letnia fala upałów. Rannych zostało 979 osób, a 1,1 tys. mieszkańców zostało ewakuowanych. W kolejnym regionie wprowadzony został stan wyjątkowy.

Podsekretarz spraw wewnętrznych Chile Manuel Monsalve poinformował, że dotąd w wyniku pożarów lasów zginęły co najmniej 23 osoby. Poprzedni raport z soboty rano informował o 16 zabitych. W piątek ofiar było 13. Wśród nich była załoga helikoptera, który rozbił się, walcząc z pożarami.

Rannych jest co najmniej 979 osób. Ewakuowano ponad 1100 mieszkańców.

Wyjechałam tylko z tym, co miałam na sobie - powiedziała dziennikarzom Carolina Torres, która uciekła przed zbliżającym się pożarem w pobliżu miasta Puren w regionie Araucania.

Myślę, że wszyscy tutaj zrobili to samo, ponieważ wiatry się zmieniły i po prostu trzeba było od razu uciekać - dodała.

"Sytuacja się pogarsza"

Stan wyjątkowy został wprowadzony w regionie Araucania. Wcześniej taki środek został ogłoszony w regionach Biobio i Nuble. 

Warunki pogodowe bardzo utrudniają gaszenie (pożarów), które się rozprzestrzeniają, a sytuacja się pogarsza - powiedziała minister spraw wewnętrznych Carolina Toha. Musimy odwrócić tę krzywą - dodała. 

W sumie wybuchło 231 pożarów, a 80 jest poza kontrolą strażaków. Lokalnie temperatura przekracza 40 stopni Celsjusza, dlatego ryzyko pojawienia się ognia w kolejnych miejscach cały czas jest duże. 

Pomoc, w tym samoloty i strażaków, zaoferowały rządy Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych, Argentyny, Ekwadoru, Brazylii i Wenezueli. 

W piątek prezydent Chile Gabriel Boric skrócił swoje letnie wakacje i udał się do Nuble i Biobio, obiecując, że dotknięte pożarami obszary otrzymają wszelkie niezbędne wsparcie. Powiedział również, że są znaki mówiące o tym, że niektóre pożary mogły zostać wzniecone celowo. Nie podał jednak żadnych szczegółów.