To miały być niezapomniane, rodzinne wakacje we Włoszech. Niestety, dla pewnego ojca z Francji ich finał okazał się bardziej emocjonujący, niż mógłby sobie wyobrazić. Mężczyzna, przekonany, że jego córki smacznie śpią na tylnym siedzeniu, odjechał z parkingu pod Trydentem... zostawiając dzieci same na stacji. Cała historia zakończyła się szczęśliwie, choć zapewne na długo pozostanie w pamięci rodziny.
Pewien rozwiedziony Francuz postanowił zabrać swoje dwie córki w wieku 8 i 10 lat na włoskie wakacje. Wspólna podróż miała być okazją do budowania więzi i teraz na długo pozostanie w rodzinnych wspomnieniach. Los przygotował dla nich bowiem niecodzienną przygodę.
Po kilku dniach pełnych słońca i włoskich przysmaków rodzina ruszyła w drogę powrotną do domu. Zmęczenie, upał i monotonia podróży sprawiły, że ojciec postanowił zatrzymać się na stacji niedaleko Trydentu. Chciał tylko na chwilę wyskoczyć po kawę, by nabrać sił do dalszej jazdy. W tym czasie jego córki, niepostrzeżenie dla niego, wysiadły z samochodu.
Bez sprawdzenia tylnego siedzenia, bez spojrzenia w lusterko wsteczne, ojciec odjechał z parkingu, myśląc, że dzieci śpią. Pokonał niemal sto kilometrów, aż do przełęczy Brenner, nie mając pojęcia, że jego córki zostały na stacji.
Zagubione dziewczynki szybko zwróciły uwagę pracowników stacji. Nie mówiły po włosku, ale na szczęście znały na pamięć numer telefonu ojca. Pracownicy natychmiast wezwali policję drogową, która zajęła się dziećmi do czasu wyjaśnienia sytuacji.
Dopiero gdy zadzwonił telefon, ojciec zorientował się, co się wydarzyło. Na linii była policja. Jak relacjonują funkcjonariusze, w tamtej chwili mężczyzna prawdopodobnie "poczuł jednocześnie gorąco i zimno". Natychmiast zawrócił i ruszył z powrotem na stację, gdzie czekały na niego córki.
Równocześnie o zdarzeniu poinformowano matkę dziewczynek, która również przebywała na wakacjach we Włoszech. Po około czterech godzinach rodzice dotarli na miejsce i mogli odebrać dzieci. Cała historia zakończyła się szczęśliwie - dziewczynki bezpiecznie wróciły pod opiekę rodziny.


