Ułaskawiony w grudniu były rosyjski potentat naftowy Michaił Chodorkowski uważa, że przeżył dziesięcioletni pobyt w kolonii karnej dzięki prezydentowi Władimirowi Putinowi. ​"Putin zabronił zabicia mnie" - powiedział w rozmowie z przedstawicielami dwóch gazet szwajcarskich - "Le Matin Dimanche" i "SonntagsZeitung". O wywiadzie poinformowała w niedzielę agencja dpa.

Na pytanie, czy jest tego pewien, Chodorkowski odpowiedział: To moje przypuszczenie. Nie od razu sobie to uświadomiłem. Jednak po sześciu miesiącach zrozumiałem, że istniał ścisły zakaz dotykania mnie. Były oligarcha został zwolniony w grudniu z więzienia i przetransportowany do Berlina, gdzie otrzymał niemiecką roczną wizę pobytową.

Chodorkowski przyznał, że nie wierzył, iż kiedykolwiek wyjdzie na wolność. Jak ujawnił, żyje zgodnie z zasadą "w nic nie wierzyć, niczego się nie bać, niczego nie żądać". To zapobiega rozczarowaniom - wyjaśnił. Pomysł zwrócenia się do prezydenta o ułaskawienie został mu zasugerowany przez byłego ministra spraw zagranicznych Niemiec Hansa-Dietricha Genschera za pośrednictwem adwokata. Ale ja wiedziałem, że autorem propozycji jest Putin - wtrącił Chodorkowski.

50-letni Chodorkowski, były prezes koncernu naftowego Jukos był skazany na 10 lat i 10 miesięcy kolonii karnej. Na wolności jest od 20 grudnia ubiegłego roku po ułaskawieniu przez prezydenta Putina.

(mal)